Zimą 2023 roku Los Angeles Lakers dokonali w rotacji zmian, które pozwoliły drużynie włączyć się do walki z czołówką Zachodniej Konferencji. Ostatecznie zespół prowadzony przez LeBrona Jamesa zatrzymał się dopiero na finale zachodu, w którym musiał uznać wyższość późniejszego mistrza - Denver Nuggets. Latem, dość nieoczekiwanie, pojawiły się rozmowy na temat transferu LeBrona Jamesa do Golden State Warriors, gdzie miałby połączyć siły ze Stephenem Currym. Panowie połączyliby siły we wspólnej walce o piąty tytuł.

‍

Zobacz także: Wyjątkowe pożegnanie Dragicia

‍

Rozmowy między klubami trwały. Na pewnym etapie stały się tak istotne dla obu stron, że zaangażowani zostali Joe Lacob - właściciel Warriors oraz Jeanie Buss - właścicielka Lakers. Ambasadorem tej wymiany miał być Draymond Green, który wiercił dziurę w brzuchu LBJ-a. Panowie się przyjaźnią. W pewnym momencie zabawę popsuł jednak Rich Paul - wieloletni agent Jamesa. Dlaczego storpedował rozmowy na temat transferu? Ponieważ bał się, że jeśli jego klient po raz kolejny zmieni klub, spadnie na niego potężna fala krytyki. 

‍

To oczywiście nie byłoby dobre dla biznesu. James ma 39 lat, więc jest u schyłku swojej fantastycznej kariery. Jednym z zadań jego agenta, jest zadbanie o wizerunek zawodnika, a w tym wypadku również o to, jaki ma przełożenie na wszystkie przedsięwzięcia biznesowe Jamesa. Zamknięcie rozmów o transferze Jamesa do San Francisco miało go go uchronić przed poważnymi konsekwencjami. James wcześniej zmienił Cavs na Miami Heat, następnie Cavs na LA Lakers. Najwyraźniej obóz gracza nie widzi żadnej wartości w kolejnej zmianie otoczenia.