Jon Horst - generalny menadżer Milwaukee Bucks nie chciał wtajemniczać Giannisa Antetokounmpo w sprawę transferu Damiana Lillarda. To było ze strony klubu ryzykowne, biorąc pod uwagę ostatnie komentarze gracza.
Od jakiegoś czasu Giannis Antetokounmpo inaczej wypowiada się na temat swojej przyszłości w Milwaukee. Podkreśla, że zespół musi mu zapewnić gwarancję gotowości do walki o mistrzostwo. W innym wypadku poszuka dla siebie szansy w nowym otoczeniu. Bucks postanowili zareagować. Gdy okazało się, że znaleźli się na rozszerzonej liście Damiana Lillarda, przystąpili do działania i w efekcie odesłali do Oregonu Jrue Holidaya, którego przecież Antetokounmpo bardzo cenił, m.in. za pomoc w zdobyciu mistrzostwa dwa lata temu.
Zobacz także: Reaves chciał grać z Wembanyamą
Jon Horst obawiał się, że w momencie, w którym skonsultuje transfer Damiana Lillarda za Jrue Holidaya z Giannisem Antetokounmpo, ten będzie miał wątpliwości, czy zespół powinien rezygnować ze wsparcia Holidaya. Generalny menadżer zespołu chciał uniknąć tej sytuacji, bo mogłaby rozsypać cały deal. Poza tym nie chciał obarczać Antetokunmpo ciężarem decyzji. Zatem próbował go uchronić przed dylematem i chciałby, aby w ten sposób rozumiał to sam zawodnik. Giannis mimo wszystko powinien być usatysfakcjonowany.
Holiday był kluczową postacią dla defensywy Bucks. Lillard po tej stronie parkietu radzi sobie nieco gorzej, ale w ataku może stworzyć różnicę, która w efekcie da drużynie większe szanse w walce o mistrzostwo. Można było przypuszczać, że Bucks będą na bieżąco Antetokunmpo informowali. Ostatecznie postanowili tego świadomie nie robić. Zatem teoretycznie przenosiny Lillarda do Wisconsin były dla Giannisa taką samą niespodzianką, jak dla nas wszystkich. Sukces tego transferu może ułatwić Bucks negocjację przedłużenia umowy Greka.
