Dallas Mavericks odpowiedzieli na dominację Boston Celtics i wygrali pierwszy mecz w finałowej serii. Jest 3-1 dla ekipy z Bean-Town i jeszcze żaden zespół w historii nie wygrał serii, w której przegrał trzy pierwsze mecze. W Teksasie oczywiście wierzą, że mogą napisać nową historię, lecz ta jest wyraźnie przeciwko nim. Boston Celtics kolejnej nocy zagrają w TD Garden, więc ze wsparciem swoich kibiców będą chcieli bardzo szybko zamknąć jakąkolwiek nadzieje Mavs na przedłużenie finałowej serii. 

‍

Zobacz także: Irving ostrzega przed wyborem Celtics

‍

– Oni nie są zespołem, który się zmienia. Są zespołem, który Ciebie zmusza do zmian – zaznaczył szkoleniowiec Mavs. – Na pewno widzieli, że nie wpadło im kilka rzutów z dystansu, które zazwyczaj wpadają. Możliwe, że będą chcieli, by Jayson [Tatum] i Jaylen [Brown] już w pierwszych minutach mocno atakowali naszą defensywę – dodał Kidd. - W ich grze chodzi o kreowanie rzutów za trzy i ich trafianie. Poza tym potrafią wykorzystać twoje błędy. W meczu numer cztery udało nam się je ograniczyć i mam nadzieję, że tak samo będzie w meczu numer pięć – skończył szkoleniowiec Mavs. 

‍

Zatem Brown i Tatum mogą od początku bardzo mocno naciskać, by zaskoczyć defensywę Mavericks i nie pozwolić jej do tego stopnia zdominować meczu. Mavs wyraźnie zaskoczyli przeciwnika w czwartym starciu tej rywalizacji. Gdyby ekipa Jasona Kidda grała taką koszykówkę od początku serii, teraz jej stan mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Przed nami kolejna partia szachów między trenerami. Mazzulla zawsze podkreślał, że lubi wyzwania, dlatego kolejnej nocy będzie miał okazję, by wykazać się swoją kreatywnością.