Stephen Curry i LeBron James zdominowali ostatnie dwie dekady koszykówki NBA. To, który z nich jest najlepszym zawodnikiem tej ery, pozostaje jednak kwestią interpretacji. Zarówno Curry, jak i James to gracze z absolutnego topu w historii ligi, którzy wywarli ogromny wpływ na sposób, w jaki dziś wygląda koszykówka. Kevin Garnett, jasno opowiedział się po jednej stronie. 

‍

– Wydaje mi się, że młode gwiazdy naszej ligi zaczynają w pełni wchodzić na swój poziom – powiedział Garnett w rozmowie z Paulem Pierce’em w ich podcaście. - Powtarzam to od dawna: uważam, że żyjemy w erze Curry’ego. To on jest GOAT-em tej ery. Kiedy mówimy o rzucie z dystansu, o trójkach, musimy mówić o mesjaszu tej gry i tak właśnie na to patrzę.

‍

Garnett zwrócił też uwagę na nowe pokolenie zawodników, które coraz mocniej zaznacza swoją obecność w lidze. Były skrzydłowy Celtics i Timberwolves nie krył ekscytacji tym, co czeka NBA w najbliższych latach. 

‍

– Jestem niesamowicie podekscytowany przyszłością ligi. Debiutanci, którzy przyszli w tym roku – Kon Knueppel, Cooper Flagg, Derik Queen i cała reszta – a do tego kolejna klasa draftu w 2026 roku. To będzie coś. [...] Będziemy patrzeć na Tatuma, na Jaylena Browna, na wszystkich tych już ugruntowanych supergwiazdorów, a obok nich zobaczymy młode, głodne wilki. Liga będzie w naprawdę świetnym miejscu – dodał Garnett.

‍

Curry, dwukrotny MVP sezonu zasadniczego, ma solidne argumenty, by być uznawanym za najlepszego gracza swojego pokolenia. Poprowadził Golden State Warriors do czterech mistrzostw NBA i na zawsze zmienił grę, rewolucjonizując znaczenie rzutu za trzy punkty. Kevin Garnett nie ma wątpliwości – jego zdaniem ta era należy do Stephena Curry’ego. 

‍