Jeżeli w kibicach Houston Rockets tliła się jeszcze nadzieja, to została właśnie przez Jamesa Hardena zdeptana. Druga porażka z Los Angeles Lakers wyzwoliła w zawodniku szczerość, na jaką wcześniej nie był gotowy.
Houston Rockets nie mieli w tej rywalizacji większych szans. Przegrali drugi mecz w serii z Los Angeles Lakers i w tym momencie rozgrywek prezentują bardzo nierówną formę. James Harden spotkał się z przedstawicielami mediów na konferencji prasowej i tym razem postanowił swoimi komentarzami wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi. Kibicom w Houston pozostaje czekać na lepsze czasy i na… transfer Jamesa Hardena.
– Nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. W ostatnich dwóch meczach było widać różnicę między nami, a zespołami z czołówki – wypalił. – Uwielbiam to miasto i dałem z siebie absolutnie wszystko. Cała ta sytuacja to jakieś szaleństwo. Moim zdaniem nie da się już tego naprawić – dodał.
Słowa w jednoznaczny sposób wskazują na to, że ta przygoda prędzej czy później musi dobiec końca. Harden upiera się przy transferze, ale jego obecna wartość nie ułatwia Rockets zadania. W ośmiu rozegranych meczach bieżącego sezonu, James notował średnio 24,8 punktu, 5,1 zbiórki i 10,4 asysty trafiając 44,4% z gry i 34,7% za trzy. Widać w jego grze tendencje do większego angażowania kolegów i częściowej rezygnacji z ofensywnych obowiązków (notuje blisko 10 punktów mniej niż w poprzednim sezonie, ale za to więcej asyst).
Zobacz także: Embiid najpoważniejszym kandydatem do MVP?
Zatem Rafael Stone nie może liczyć na to, że pewnego zimowego dnia James Harden zapuka do drzwi jego gabinetu i oznajmi, że zmienił zdanie i jest gotowy uwierzyć w obecny projekt. Rockets zmuszeni są szukać transferu i rzekomo skupiają się na młodych zawodnikach oraz wyborach w drafcie. Kto jednak będzie gotowy przyjąć Hardena do siebie? Wielu generalnych menadżerów już zgłosiło swoje zastrzeżenia do zachowania jednego z najlepszych strzelców w lidze.
Komentarze Hardena sprawiły, że kwestia jego transferu wróciła na szczyt listy tematów “trendujących” obecnie w NBA. Trudno jednak powiedzieć, ile ta saga jeszcze potrwa - powoli staje się dla wszystkich bardzo męcząca. Okienko transferowe zamyka się 25 marca, więc Rox mają jeszcze dwa miesiące na znalezienie korzystnego rozwiązania. Cały czas mówi się o Filadelfii, Milwaukee czy Miami. W międzyczasie słowa kolegi z drużyny skomentował John Wall.
- Wiem ile pracy wkładają wszyscy w tej drużynie, by osiągnąć sukces - zaczął. - Jest wielu graczy, którzy chcą rywalizować na wysokim poziomie. Wiedzą, jaka jest ich rola, pozostają zaangażowani i starają się wygrywać za wszelką cenę. Jednak, gdy masz w ekipie zawodników, którzy nie są gotowi do poświęceń, to trudno zbudować prawdziwy kolektyw i osiągnąć cokolwiek dobrego - skończył.