Gdyby obie drużyny zagrały w optymalnych składach, mówilibyśmy o jednym z najbardziej wyczekiwanych meczów pierwszej połowy sezonu. Na parkiecie zabrakło jednak paru gwiazd, co sprawiło, że widowisko straciło na znaczeniu.
Koniec końców Brooklyn Nets pokonali na wyjeździe Los Angeles Lakers i notują najlepszą w tym sezonie serię pięciu zwycięstw z rzędu. Z góry było wiadomo, że Kevin Durant będzie wyłączony z gry przez uraz ścięgna podkolanowego. Na Brooklynie nie wiedzą, ile dokładnie potrwa przerwa skrzydłowego (może opuścić Mecz Gwiazd). Pod znakiem zapytania stał również występ Kyriego Irvinga, który w ostatnim czasie narzekał na ból pleców. Koniec końców rozgrywający spędził na parkiecie 34 minuty.
Zobacz także: James i Durant kapitanami
Nets wygrali trzy pierwsze kwarty i przed finałowymi 12 minutami zbudowali zaliczkę w postaci 16 punktów. Z tego Los Angeles Lakers się już nie podnieśli. Rywal wykorzystał fakt, że poza grą byli Anthony Davis oraz Dennis Schroder, czyli dwójka z trzech najlepszych strzelców zespołu, co przełożyło się na wynik. LeBron James zanotował 32 punkty, 8 zbiórek i 7 asyst. Pod koniec pierwszej połowy meczu James przekroczył granicę 35 tys. zdobytych punktów w karierze - nikt tego nie dokonał szybciej niż on. Trwa jego pogoń za Karlem Malonem i Kareemem Abdulem-Jabbarem na liście najlepszych strzelców w historii.
Dla Nets punktowali głównie James Harden - 23 oczka, 11 asyst oraz Joe Harris - 21 punktów i 6/7 z dystansu. Irving skończył zawody z 16 oczkami, 7 zbiórkami i 5 asystami. Goście po meczu podkreślali, że coraz lepiej zaczyna funkcjonować ich defensywa. Dla gospodarzy 16 punktów i 10 zbiórek dołożył Kyle Kuzma. To druga porażka Lakers w przekroju ostatnich 10 meczów. Utah Jazz mają zatem kolejną szansą na powiększenie przewagi w rywalizacji o 1. miejsce zachodniej konferencji.