Ja Morant do meczu pomiędzy Los Angeles Lakers i Memphis Grizzlies przystąpił z kontuzjowaną prawą ręką. Grał mimo wszystko i w czwartej kwarcie wyskoczył do wsadu nad Anthonym Davisem. Odrobinę się przeliczył i w powietrzu stracił równowagę upadając z dużej wysokości na parkiet. Niefortunnie podparł się na prawej ręce powodując pogorszenie się kontuzji. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że jego występ w meczu numer dwa stoi pod dużym znakiem zapytania. Prześwietlenie nie wykazało niczego poważnego, ale ból jest znaczący, więc Morant może fizycznie nie być w stanie sobie z tym poradzić. 

‍

‍

Jeszcze gorsze wieści otrzymali kibice Miami Heat oraz Milwaukee Bucks. W pierwszej kwarcie meczu pomiędzy pierwszą i ósmą drużyną Zachodniej Konferencji, Giannis Antetokounmpo zaatakował kosz i z impetem upadł na parkiet. Lider Bucks doznał kontuzji pleców i choć wrócił na parkiet w drugiej kwarcie, musiał go bardzo szybko opuścić, ponieważ nie był w stanie kontynuować gry. Nie wiemy, jak poważne są problemy z plecami Greka i ten zapewne będzie naciskał na szybki powrót. Sztab medyczny musi zdecydować, czy ryzyko jest na tyle małe, by Giannis mógł podjąć choćby próbę gry. 

‍

‍

Jeszcze przed końcem pierwszej połowy tego samego meczu, kontuzji ręki doznał Tyler Herro. Niestety w przypadku jednego z najlepszych graczy rotacji Miami Heat doszło do złamania i według wstępnych prognoz ten będzie pauzował około czterech/sześciu tygodni. Herro zaraz po doznaniu kontuzji oddał jeszcze rzut za trzy, gdyż zespół nie mógł poprosić o przerwę na żądanie. Zatem trener Erik Spoelstra całkowicie musi go wyłączyć ze swoich planów na resztę serii z Milwaukee Bucks oraz na kolejne, jeśli Heat uda się sprawić niespodziankę i pokonać najlepszą drużynę wschodu w sezonie regularnym. 

‍