Los Angeles Lakers wrócili do domu, ale to nie pomogło im uporać się z Denver Nuggets i w serii do czterech zwycięstw obecni mistrzowie NBA prowadzą już 3-0. Swoje pierwsze zwycięstwa w rywalizacji odnieśli Orlando Magic oraz Philadelphia 76ers.
MAGIC - CAVALIERS 121:83 (1-2)
Można śmiało powiedzieć, że Cleveland Cavaliers na Florydę nie dojechali. Chwaliliśmy zespół J.B. Bicerkstaffa po dwóch meczach w Ohio, ale w trzecim byli cieniem drużyny, jaką oglądaliśmy wcześniej. To najwyższa porażka Cavs w ich play-offowej historii. Dzięki temu zwycięstwu Magic łapią z rywalem kontakt i w drugim meczu rozgrywanym na Florydzie będą mieli szansę doprowadzić w serii do remisu. Na pewnym etapie prowadzenie podopiecznych Jamahla Mosleya urosło do 43 punktów.
Cavaliers w całym meczu trafiali na 39% skuteczności z gry oraz 24% skuteczności za trzy. Kompletnie zawiedli liderzy, którzy nie mieli pojęcia, co się dzieje. Trójka Banchero na 5:27 przed końcem pierwszej kwarty dała Magic pierwsze prowadzenie. Run 13:0 pozwolił im uciec i już się za siebie nie oglądali. 13 punktów (6/16 FG), 5 zbiórek i 7 asyst Donovana Mitchella. 15 oczek (5/6 FG), 8 zbiórek Jarretta Allena. Dla Magic 31 punktów (13/26 FG, 4/9 3PT), 14 zbiórek, 5 asyst Banchero oraz 24 oczka (9/11 FG, 3/5 3PT), 4 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty Jalena Suggsa.
Joel Embiid mówił po meczu numer dwa, że Philadelphia 76ers jest zespołem lepszym i wraz z kolegami postarał się to poprzedniej nocy udowodnić. W meczu numer trzy Sixers faktycznie byli zespołem lepszym, a sam Embiid zagrał absolutnie zjawiskowo. Po meczu przyznał, że mierzy się z paraliżem nerwu twarzy, dlatego w trakcie spotkania z mediami nosił okulary przeciwsłoneczne. Zdradził, że problem pojawił się tuż przed play-offami. Mimo to zawodnik jest w stanie grać, co jest rzecz jasna absolutnie dla Sixers kluczowe. Trzecia kwarta miała największe przełożenie na mecz.
Do przerwy Sixers przegrywali różnicą 3 punktów. W trzeciej odsłonie gracze Nicka Nurse’a dosłownie rzucili się na rywala. Wygrali tę część 43:27, dzięki czemu zbudowali przewagę, której nie oddali już do końca spotkania. Trafili w trakcie tych 12 minut 9/12 za trzy punkty. Embiid skończył zawody z dorobkiem 50 punktów (13/19 FG, 5/7 3PT, 19/21 FT), 8 zbiórek oraz 4 asyst. Kolejnych 25 oczek (9/21 FG, 3/8 3PT), 4 zbiórki, 7 asyst i 2 przechwytyy Tyrese’a Maxeya. Dla NYK natomiast 39 punktów (13/27 FG, 3/7 3PT, 10/12 FT), 13 asyst Jalena Brunsona i 20 oczek (8/16 FG, 4/8 3PT), 6 zbiórek i 6 asyst Josha Harta.
LAKERS - NUGGETS 105:112 (0-3)
Czy po raz drugi z rzędu play-offy Zachodniej Konferencji zakończą się dla Los Angeles Lakers sweepem? Denver Nuggets wygrali w Crypto.com Arena i są już bardzo blisko awansu do kolejnej fazy play-offów. Zespół aktualnych mistrzów NBA odniósł przeciwko ekipie z LA 11 zwycięstwo z rzędu. Żaden zespół w historii fazy posezonowej nie wrócił ze stanu 0-3, więc Darvin Ham i jego Lakers muszą napisać wielką historię, by utrzymać się w rywalizacji. Czy są w stanie? Niewiele na to wskazuje. LeBron James i Anthony Davis byli znakomici, ale nie wygrają meczów bez wsparcia kolegów, zwłaszcza przeciwko takiemu rywalowi.
Nuggets drugą połowę rozpoczęli serią 24:10. Lakers udało się w końcówce meczu zejść do -8, ale to wszystko, na co było podopiecznych Hama stać. Przed meczem mówiło się, że do gry wrócą Jarred Vanderbilt i Chrisitan Wood, ale ostatecznie nie było ich w rotacji gospodarzy. D’Angelo Russell w 24 minuty na parkiecie nie trafił żadnego rzutu. 33 punkty (14/23 FG), 15 zbiórek i 3 asysty Anthony’ego Davisa i 26 oczek (12/20 FG), 6 zbiórek i 9 asyst LBJ-a. Dla Nuggets 29 punktów (12/18 FG), 15 zbiórek i 3 asysty Aarona Gordona, 24 oczka (9/13 FG), 15 zbiórek i 9 asyst Nikoli Jokicia i 22 oczka (8/21 FG), 5 zbiórek i 9 asyst Jamala Murraya.
