Tym razem Jeremy Sochan miał zadania stricte defensywne. Trener Mitch Johnson był zadowolony z jego postawy przeciwko Durantowi i Thompsonowi. Giannis Antetokounmpo zanotował 41 punktów w zwycięstwie Bucks z Bulls. To była noc pucharowa.
Harrison Barnes zdobył 24 punkty, Julian Champagnie i Victor Wembanyama dołożyli po 22, a San Antonio Spurs pokonali Houston Rockets 121:110 w inauguracyjnym meczu NBA Cup dla obu drużyn. Kevin Durant zdobył 24 punkty, a Alperen Sengun 22 dla Houston, którego passa pięciu zwycięstw z rzędu została przerwana. Barnes przypieczętował wygraną Spurs, zdobywając ostatnie cztery punkty meczu – dwa z rzutów wolnych oraz efektowny wsad po przechwycie na środku boiska na 12 sekund przed końcem.
Champagnie zanotował dziewięć punktów w czwartej kwarcie, trafiając 6 z 13 rzutów za trzy. W kluczowych momentach zebrał trudną piłkę w ataku i przechwycił ją w obronie przy prowadzeniu Spurs 115:108. Rockets grali agresywnie w obronie przeciwko Wembanyamie. Obrońcy Josh Okogie i Reed Sheppard często wypychali go z pozycji, uderzając w klatkę piersiową i ograniczając jego skuteczność w pierwszej połowie.
Jeremy Sochan spędził na parkiecie 15 minut, w trakcie których zanotował dwa punkty, dwie zbiórki i dwie asysty. Po meczu trener Mitch Johnson chwalił go przede wszystkim za postawę w defensywie, gdzie znów wziął na siebie najtrudniejsze match-upy, m.in. z Kevinem Durantem i Amenem Thompsonem.
Giannis Antetokounmpo poprowadził Milwaukee Bucks do udanego startu w NBA Cup, zdobywając 41 punktów, 15 zbiórek i dziewięć asyst w wygranym 126:110 meczu z Chicago Bulls. W decydującej czwartej kwarcie Grek był nie do zatrzymania – zdobył aż 19 punktów, przesądzając o zwycięstwie swojej drużyny. Wsparł go Myles Turner, który uzyskał 23 punkty – to jego najlepszy występ od momentu dołączenia do zespołu.
Po stronie Bulls najskuteczniejszy był młody Matas Buzelis, kończąc mecz z 20 punktami i ośmioma zbiórkami. Wyróżnił się również Josh Giddey, notując wszechstronne statystyki: 16 punktów, 14 asyst i siedem zbiórek. Mimo ambitnej gry gości, Chicago nie potrafiło zatrzymać ofensywnego rytmu Bucks w końcowych minutach spotkania.
Milwaukee przejęło inicjatywę w trzeciej kwarcie, a o losach meczu zadecydowała końcówka. Na cztery minuty przed końcem gospodarze zanotowali kluczową serię 8:0, dzięki której odskoczyli na 112:99. Antetokounmpo rozpoczął ten fragment celnym rzutem za trzy, później popisał się efektownym wsadem po podaniu Ryana Rollinsa, a Turner dopełnił dzieła akcją 2+1, przypieczętowując triumf obrońców tytułu.
Nikola Jokić zdobył 26 punktów, a Jamal Murray dołożył 23, prowadząc Denver Nuggets do pewnego zwycięstwa 129:104 nad Golden State Warriors. Zespół z Kolorado pozostaje niepokonany we własnej hali (bilans 5-0). Serbski środkowy był bliski kolejnego triple-double, kończąc mecz z jedną zbiórką i jedną asystą mniej niż potrzebne do szóstego takiego osiągnięcia w sezonie, choć nie musiał już grać w czwartej kwarcie.
Dla Nuggets była to szósta wygrana w ostatnich siedmiu spotkaniach, odkąd sezon rozpoczęli od porażki właśnie z Warriors. Golden State ponownie zagrało bez Stephena Curry’ego, który pauzuje z powodu choroby. Do składu wrócili za to Draymond Green i Jimmy Butler – pierwszy zdobył 17 punktów, drugi 16 – jednak ich obecność nie wystarczyła, by przerwać serię pięciu kolejnych porażek na wyjeździe.
Warriors zdołali jeszcze zbliżyć się na punkt w drugiej kwarcie, gdy Jokić odpoczywał na ławce, ale po przerwie Denver odzyskało pełną kontrolę. Murray trafił dwa kolejne rzuty z dystansu, a Jonas Valanciunas dołożył następny, co rozpoczęło serię 34:18 i zapewniło gospodarzom prowadzenie 66:49 do przerwy. Po trzeciej kwarcie wynik brzmiał już 99:77, a Jokić mógł spokojnie oglądać końcówkę z ławki, obserwując, jak jego zespół dopisuje kolejne przekonujące zwycięstwo.
