Można było odnieść wrażenie, że już udało się sytuację ustabilizować i Milwaukee Bucks będą zmierzać do play-offów jako jeden z kandydatów do walki o tytuł. Ostatnie mecze w wykonaniu zespołu są jednak sygnałem ostrzegawczym.
Wspominamy o tym meczu tylko z uwagi na rekord kariery Malachiego Flynna, który ni stąd ni zowąd wyskoczył z 50-punktowym występem. Mimo wybitnej dyspozycji zawodnika Detroit Pistons, ten nie potrafił zrobić dla swojej drużyny wystarczająco dużej różnicy, by wygrać mecz. Tymczasem Atlanta Hawks dzięki temu zwycięstwu przypieczętowała swój udział w turnieju play-in Wschodniej Konferencji. Zespół prowadzony przez Quina wygrał sześć z ostatnich siedmiu meczów, więc złapał formę w odpowiednim momencie.
W rotacji Pistons zabrakło kontuzjowanego Cade’a Cunninghama. Jego absencja otworzyła przed Malachim Flynnem zupełnie nowe możliwości. Poprzedni rekord zawodnika to 27 punktów, więc znacząco osiągnięcie poprawił. Skończył zawody z dorobkiem 50 punktów (18/25 FG, 5/9 3PT, 9/12 FT), 6 zbiórek, 5 asyst oraz 3 przechwytów. Natomiast dla Hawks 28 punktów (10/14 FG), 14 zbiórek, 11 asyst i 4 przechwyty Jalena Johnsona oraz 26 oczek (11/16 FG, 3/6 3PT), 7 zbiórek, 4 asysty De’Andre Huntera i 24 punkty (10/21 FG), 11 asyst Dejounte Murraya.
Dzięki temu zwycięstwu Boston Celtics przypieczętowali przewagę parkietu w play-offach. Trener Mark Daigneault w trakcie pomeczowej konferencji porównał rywala do Ferrari. Obrona Oklahomy City Thunder w żaden sposób nie potrafiła sobie poradzić z siłą, w jaką uderzyła nią ofensywa z Bostonu. C’s gonili rywala przez zaledwie 62 sekundy tego meczu. Resztę spędzili na komfortowym prowadzeniu. W trzeciej kwarcie Thunder udało się zejść do -6. Jednak czwartą kwartę C’s otworzyli runem 12:4 i zbudowali prowadzenie, którego pilnowali do końca.
OKC ponownie grali bez Shaia Gilgeousa-Alexandra, który zmaga się z urazem mięśnia czworogłowego. Jalen Williams nie zagrał z powodu skręconej kostki, więc możliwości Thunder były ograniczone. 17 punktów (7/11 FG), 6 zbiórek i 2 asysty Josha Giddeya oraz 15 oczek (3/10 FG, 9/9 FT), 5 zbiórek Lu Dorta. Dla gospodarzy 28 punktów (11/14 FG, 3/3 3PT), 12 zbiórek, 4 asysty i 5 bloków Kristapsa Porzignisa. 24 oczka (7/15 FG, 2/5 3PT), 7 zbiórek i 3 asysty Jaysona Tatuma oraz 23 punkty (9/20 FG, 3/9 3PT), 7 zbiórek i 4 asysty Jaylena Browna.
Play-offy coraz bliżej, a Milwaukee Bucks pod wodzą trenera Doca Riversa mają bilans 14-15. Zespół nadal wygląda, jakby nie miał tożsamości i nie prezentował niczego, co mogłoby wskazywać, że Bucks naprawdę są w stanie walczyć w tym sezonie o mistrzostwo. Poprzedniej nocy Bucks na własnym parkiecie ulegli drużynie, dla której sezon dobiegł końca już kilka miesięcy temu. To czwarta porażka w ostatnich pięciu meczach Giannisa Antetokounmpo i spółki. Grali bez Damiana Lillarda, Khrisa Middletona i Patricka Beverleya.
Grizzlies rozbili Bucks w pomalowanym 76:36. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Jaren Jackson, jedyny lider, który został w rotacji trenera Taylora Jenkinsa. Czwartą kwartę Grizz zaczynali z prowadzeniem 79:78 i wygrali tę część 32:23. JJJ skończył zawody z dorobkiem 35 punktów (14/26 FG, 2/7 3PT), 3 zbiórek, 4 asyst i 3 przechwytów. 15 oczek (6/12 FG), 12 zbiórek GG Jacksona. Dla Bucks 25 punktów (9/14 FG, 5/7 3PT), 10 zbiórek Brooka Lopeza i 21 oczek (10/23 FG), 7 zbiórek, 8 asyst i 5 bloków Antetokounmpo.
