To najdłuższa seria porażek w historii San Antonio Spurs. Podopieczni Gregga Popovicha przegrali czternaście meczów z rzędu. Poprzedniej nocy ulegli na wyjeździe Charlotte Hornets po triple-double LaMelo Balla.
HORNETS - SPURS 120:110
To był ostatni mecz San Antonio Spurs przed przerwą na Weekend Gwiazd. Jeremy Sochan spędził na parkiecie 32 minuty i w tym czasie zanotował 6 punktów (3/12 FG, 0/1 3PT), 5 zbiórek, 2 asysty, przechwyt oraz 2 bloki. Spurs ostatni raz wygrali na wyjeździe 19 grudnia ubiegłego roku, gdy pokonali Houston Rockets. W czwartej kwarcie trzymali się jednak bardzo blisko, ponieważ dwie trójki Douga McDermotta zredukowały stratę gości do jednego punktu. Wtedy jednak odpowiedział Svi Mykhailiuk, który grał swój pierwszy mecz dla Charlotte Hornets.
Jego rzut z rogu rozpoczął serię, która na 5 minut przed końcem spotkania dała gospodarzom 6-punktowe prowadzenie. Chwilę później swoją piątą trójkę trafił LaMelo Ball, najlepszy zawodnik tego spotkania, a zwycięstwo Hornets przypieczętowała ofensywna zbiórka, a następnie wsad P.J.-a Washingtona na minutę przed końcem spotkania. Trener Popovich mówił po meczu, że jego zespół zagrał fatalne spotkanie w obronie. Stwierdził, że zrobił dwa kroki w tył, więc musi się teraz pozbierać.
LaMelo Ball był zjawiskowy. Skończył mecz z dorobkiem 28 punktów (10/26 FG, 5/15 3PT), 12 zbiórek i 10 asyst. Jest drugim najmłodszym zawodnikiem w historii NBA, który dobił do 1000 punktów, 1000 zbiórek i 1000 asyst. Szybciej zrobił to tylko LeBron James. 22 oczka (8/14 FG, 4/8 3PT), 10 zbiórek i 3 bloki Washingtona. Dla Spurs świetnie zagrał Malaki Branham - 23 punkty (10/14 FG, 3/6 3PT), 6 zbiórek, 3 asysty, przechwyt oraz blok. Kolejne 21 punktów (6/20 FG, 8/9 FT), 8 zbiórek i 4 asysty Keldona Johnsona.
