Skrzydłowy Lakers co dopiero świętował 37. urodziny, ale sportowo jest w formie, jakby tych lat miał co najmniej pięć mniej. James spędził na parkiecie niecałe 30 minut, a w tym czasie uzbierał 43 punkty (16/26 z gry!), 14 zbiórek oraz 4 asysty. Dodatkowo nie zanotował żadnej straty. Tak wybitnego występu w tak krótkim czasie NBA jeszcze nie widziała.

- Nie czuję się, jakbym był tej lidze już 19 lat. Tak naprawdę muszę sobie to kilka razy dziennie powiedzieć, żeby to poczuć. Ale tak samo czasami muszę przypomnieć ludziom, że mimo wieku, wciąż potrafię robić to co kocham na najwyższym poziomie - mówił po spotkaniu James.

W ostatnich siedmiu meczach lider Lakers zdobywał kolejno 31, 344, 36, 39, 32, 37 i 43 punkty. Jego skuteczność nie spadła poniżej 52%. Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy LeBron wykręca takie statystyki. Ostatni raz w tak wybitnej dyspozycji strzeleckiej na przestrzeni kilku meczów był w lutym 2013 roku. W barwach Cleveland Cavaliers w sezonie 2005/06 miał aż 10 meczów z rzędu z tak pokaźną zdobyczą punktową. Warto również podkreślić, że James jest czwartym najstarszym koszykarzem w historii, który zanotował double-double z 40 punktami - dołączył do Michaela Jordana, Karla Malone’a i Kareem Abdul-Jabbara.

A wracając do samego meczu - Blazers nie mieli w nim za wiele do powiedzenia. Już po 12 minutach gry Lakers prowadzili różnicą 15 punktów, a w drugiej połowie tę przewagę tylko podwyższali. W barwach Lakers triple-double zanotował Russell Westbrook, który zapisał 15 punktów, 13 zbiórek oraz 12 asyst. Najlepszym strzelcem Blazers był wchodzący z ławki Ben McLemore, który zapisał 28 „oczek”. 10 punktów mniej zdobył Damian Lillard, lecz skuteczność graczy obwodowych pozostawiała wiele do życzenia. 

‍