Czasami jedyne, co możesz zrobić to stanąć i się przyglądać licząc na to, że może tym razem Stephen Curry spudłuje. W ostatnim czasie jego celownik był odrobinę rozregulowany, ale poprzedniej nocy…
Memphis Grizzlies w ostatnich tygodniach zbudowali przekonanie, że są jedną z najlepiej broniących drużyn w lidze. W międzyczasie do gry wrócił Ja Morant, co wielu kibiców uznało za problem, bowiem Ja do tej pory był najsłabszym ogniwem defensywy swojego zespołu. Golden State Warriors mieli przedstawić podopiecznym Taylora Jenkinsa jedno z największych wyzwań. Spotkanie miało w istocie bardzo ciekawy przebieg.
Grizzlies do przerwy prowadzili 53:52. W trzeciej kwarcie ekipy nadal wymieniały się ciosami. Warriors finałowe 12 minut otwierali z przewagą jednego oczka. W tym momencie gospodarze wrzucili drugi bieg, budując komfortową przewagę. W międzyczasie Stephen Curry odrobinę podkręcił kostkę, ale po meczu dał wyraźny znak, że uraz nie jest poważny. Steph był w znakomitym rytmie, ostatnio miał problem, by wejść na odpowiednie obroty.
Zobacz także: Dobra gra Sochana
Grizzlies za sprawą De’Anthony’ego Meltona doprowadzili w końcówce do remisu 102:102. W kolejnej akcji punktami odpowiedział Juan Toscano-Anderson, za chwilę trójkę trafił Gary Payton II, a wszystko poprawił Curry lay-upem i w ten sposób GSW odzyskali prowadzenie, którego już nie oddali. Dla ekipy z Memphis to trzecia porażka z rzędu po ostatniej dobrej serii.
Curry skończył noc z dorobkiem 46 punktów (13/22 FG, 8/14 3PT, 12/12 FT), 4 zbiórki, 4 asysty i 2 przechwyty. Zdecydowanie jeden z najlepszych meczów Stepha w tym sezonie. Z dobrej strony zaprezentował się także Gary Payton II notując ostatecznie 22 oczka (9/14 FG, 4/7 3PT). Po stronie Grizz Ja Morant z dorobkiem 21 oczek, 3 zbiórki oraz 6 asyst. Po 20 oczek dołożyli Jarren Jackson Jr oraz De’Anthony Melton.
