Spośród wszystkich spotkań rozgrywanych w dzień Martina Luthera Kinga, mecz Suns ze Spurs nie zapowiadał się szczególnie pasjonująco. Jeden człowiek sprawił, że kibice przecierali oczy ze zdumienia.
Devin Booker rozgrywa bardzo dobry sezon. Ugruntował swoją pozycję jako All-Star i jeden z najlepszych strzelców w NBA. Nadal jednak zdarza mu się przeplatać okresy lepszej gry z gorszymi, dlatego właśnie Phoenix Suns mają tak trudno wystawić konkretnego kandydata do walki o miano MVP sezonu regularnego. W meczu z San Antonio Spurs Booker był jednak zjawiskowy i takiego chcielibyśmy go oglądać znacznie częściej.
To czwarte zwycięstwo z rzędu podopiecznych Monty’ego Willliamsa. Z bilansem 34-9 są na 1. miejscu tabeli zachodniej konferencji o trzy mecze wyprzedzają Golden State Warriors. Kluczowa dla losów starcia w San Antonio była czwarta kwarta, którą goście z Arizony wygrali 34:16. Wcześniej jednak tak łatwo nie było. Tylko dzięki 18 punktom Bookera w pierwszej kwarcie Suns nie pozwolili rywalowi za bardzo uciec. Book już wiele razy w tym sezonie ratował swój zespół z opresji przejmując stery w ataku.
Zobacz także: Wyrzucony za coś takiego?
W czwartej kwarcie ważne okazały się także punkty Camerona Johnsona, który najpierw dwoma rzutami osobistymi dał Suns prowadzenie 99:98, a następnie zrobił przechwyt, po którym skończył trudny lay-up i na tablicy wyników było już 103:98. Tego prowadzenia Suns nie oddali. Punkty Johnsona wyraźnie podcięły młodym Spurs skrzydła i Suns zdołali przed końcem spotkania wypracować dwucyfrowe prowadzenie.
W rotacji ekipy z Phoenix zabrakło kontuzjowanego DeAndre Aytona, ale dobrze zastąpił go Bismack Biyombo notując 17 punktów i 14 zbiórek. Booker z kolei o 10 oczek przebił poprzednie najlepsze osiągnięcie z tego sezonu i skończył mecz z dorobkiem 48 oczek (18/33 FG, 5/13 3PT), 5 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwytów. 15 punktów i 12 asyst dołożył od siebie Chris Paul. Po stronie Spurs 23 oczka i 14 zbiórek Jakoba Poeltla i 18 oczek, 8 zbiórek i 4 asysty Dejounte Murraya.
