Początek sezonu 2025/26 nie układa się dla Jeremy’ego Sochana tak, jak sobie wyobrażał. Zawodnik musi walczyć o każdą minutę na parkiecie. Trener Mitch Johnson ceni jego wkład, ale sporadycznie daje mu poważne szanse.
Na profili superfect_universe, jeden z zagorzałych kibiców San Antonio Spurs, podzielił się swoją opinią na temat sposobu, w jaki San Antonio Spurs wykorzystują Jeremy’ego Sochana. Jego zdaniem zespół robi reprezentantowi Polski krzywdę, bowiem stać go, by pomóc drużynie znacznie bardziej. Sochan pozostaje cierpliwy i cały czas stara się pomagać drużynie bez względu na to, ile minut dostaje. Nie da się jednak ukryć, że Gregg Popovich miał do naszego zawodnika znacznie więcej zaufania.
- To będzie kontrowersyjna opinia, ale naprawdę uważam, że Jeremy Sochan jest wartościową częścią Spurs i wcale nie zasługuje na krytykę, którą teraz dostaje.
W tym sezonie Sochan właściwie wypadł z rotacji. Notuje najniższe w karierze 16,5 minuty na mecz. Wygląda na to, że zmierzamy w stronę scenariusza, w którym Jeremy Sochan odejdzie latem jako wolny agent.
A on absolutnie nie zasługuje na takie traktowanie. To zdecydowanie drugi najlepszy obrońca w Spurs po Wembanymie – i statystyki z dwóch ostatnich sezonów w pełni to potwierdzają. Przy 206 cm wzrostu, 104 kg wagi i świetnej mobilności potrafi kryć dużych, atletycznych graczy: Lukę, LeBrona, Anthony’ego Edwardsa, Giannisa i innych. Jeśli Spurs chcą ograniczyć łatwe, zupełnie wolne trójki, potrzebują tak wszechstronnego obrońcy, który spowolni gwiazdy rywali i pozwoli uniknąć podwajania. A przy Wembym jako centrem, Sochan jest do tego najlepszym kandydatem.
I wbrew temu, co się o nim mówi, Sochan NIE jest ofensywnym balastem. Jasne, bywa chaotycznie, ale to wcale nie jest główna przyczyna strat Spurs. Pokazywał przebłyski lepszego rzutu, jest wyjątkowo dobrym podającym jak na swoją pozycję, świetnie porusza się bez piłki, przez trzy pierwsze sezony zdobywał średnio ponad 10 punktów, dwa razy trafił do Rising Stars i miał na tyle szeroki wachlarz umiejętności, że Popovich w ogóle rozważał zrobienie z niego rozgrywającego.
To złe traktowanie ciągnie się jeszcze od pierwszego sezonu Wembanyamy. Sochan został z miejsca przestawiony przez Popa na jedynkę – pozycję, na której nigdy w życiu nie grał. Co gorsza, to on zbierał największe cięgi za to, że nie umiał znajdować Wemby’emu czystych pozycji, choć nigdy nie miał wizji i czytania gry typowego rozgrywającego. W zeszłym sezonie grał z kolei jako zmiennik centra, co przy jego rozmiarze było dla niego zwyczajnie brutalne.
To naprawdę przykre, jak traktuje się Jeremy’ego. To on zawsze pierwszy staje w obronie kolegów, gdy dochodzi do spięć na parkiecie, i to on jako jedyny przywitał Wemby’ego w NBA już w noc draftu. Jeśli Sochan zostanie wytransferowany albo klub go nie zatrzyma, miejmy nadzieję, że trafi w miejsce, które pozwoli mu być takim graczem, jakim wszyscy wiemy, że może być.
Statystyki skrzydłowego znacząco spadły w zestawieniu z poprzednimi sezonami na parkietach NBA. W 16 dotąd rozegranych spotkaniach, Sochan notował na swoje konto średnio 6,4 punktu, 3,6 zbiórki i 1,5 asysty trafiając 50,6% z gry. Gra średnio siedem/osiem minut mniej, niż minuty, jakie dostawał w poprzednim sezonie. Trudno powiedzieć, czy to się wkrótce zmieni. Kontrakt Sochana wygasa po bieżącym sezonie. Latem 2025 roku obóz zawodnika nie porozumiał się z klubem w sprawie przedłużenia debiutanckiej umowy.