San Antonio Spurs nie potrafili uchronić się przed kolejną porażką, ale Jeremy Sochan wyglądał bardzo przyzwoicie po obu stronach parkietu w pierwszym z dwóch meczów przeciwko Los Angeles Lakers.
SPURS - LAKERS 94:105
Poprzedniej nocy do gry wrócił LeBron James. Lider ekipy z LA opuścił pięć poprzednich spotkań z powodu problemów z przywodzicielem. Lakers nie chcieli ryzykować, dlatego zwlekali z jego powrotem. Przed meczem ze Spurs LBJ zgłosił gotowość i wydatnie pomógł swojej drużynie odnieść szóste zwycięstwo w sezonie. Dla Jeremy’ego Sochana była to pierwsza okazja, by zmierzyć się z 4-krotnym mistrzem NBA. Reprezentant Polski może czuć rozczarowanie wynikiem, ale robił, co było w jego mocy po obu stronach parkietu.
Zobacz także: DMC znalazł nową ligę
Jego linijka potwierdza te starania. W 36 minut zanotował 13 punktów (5/11 FG, 1/3 3PT, 2/4 FT), 9 zbiórek, 5 asysty, 4 przechwyty oraz blok. Zdarzało mu się także być bezpośrednim obrońcą na Jamesie, więc to kolejna bardzo cenna lekcja dla 9. wyboru tegorocznego draftu. Nie zmienia to faktu, że Spurs są już tylko cieniem drużyny, jaką byli na starcie sezonu regularnego. Spodziewaliśmy się tego, ponieważ to zespół w trakcie gruntownej przebudowy. Za rok mogą mieć duże szanse na wybranie w drafcie Victora Wembanyamy.
Spurs na pewnym etapie udało się odrobić część strat i zejść do -3 (78:91). Wtedy jednak LBJ pomógł swojej drużyni zorganizować run 11:0, który w zasadzie zakończył granie w tym spotkaniu. Podopieczni Gregga Popovicha trafili tylko 6/33 za trzy - najgorszy wynik w sezonie. 19 punktów (7/13 FG, 2/5 3PT), 5 asyst Tre Jonesa. Kolejnych 18 oczek (7/22 FG), 6 zbiórek i 3 asysty Devina Vassella. 15 punktów (6/23 FG), 9 zbiórek Keldona Johnsona. Po stronie Lakers 25 oczek (10/13 FG), 15 zbiórek i 4 asysty Anthony’ego Davisa. LBJ w powrocie zanotował 21 punktów (8/17 FG), 8 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty.
