Kyle Kuzma naprawdę dobrze czuje się w swoim nowym miejscu. Zawodnik najwyraźniej potrzebował wyrwać się z tej pułapki oczekiwań, jakie wobec niego snuto w Los Angeles.
Poprzedniej nocy Washington Wizards grali na wyjeździe z Detroit Pistons. W ostatnim czasie zespół z DC nie prezentuje już tak wysokiej formy, jak na początku sezonu, gdy walczyli w czołówce tabeli wschodniej konferencji. Obecnie z bilansem 15-11 są 5. drużyną wschodu i choć sytuacja nadal jest dla nich przyzwoita, w ostatnim czasie nie byli usatysfakcjonowani z wyników. Mimo to do Mo-Town na starcie z Pistons pojechali w roli faworyta.
Po 48 minutach nie udało się wyłonić zwycięzcy. Gdy na zegarze pozostało 7 minut do ostatniej syreny czwartej kwarty, Wizards prowadzili 13 punktami, ale trójka Franka Jacksona na 1:46 przed końcem zmniejszyła stratę Tłoków do 2 oczek (102:104). Kluczowy błąd popełnił Bradley Beal, który przekroczył linię połowy i przy +2 dla ekipy z DC pozwolił Pistons rozegrać ostatnie posiadanie kwarty. Spencer Dinwiddie faulował Jeramiego Granta na 2,3 sekundy przed końcem i w ten sposób doszliśmy do dogrywki.
Zobacz także: Barkley obwinia Davisa
W dodatkowym czasie ekipy wymieniały się ciosami. Cade Cunningham doprowadził do remisu 116:116 swoim trafieniem na 23 sekundy przed końcem. Kolejna akcja miała należeć do Kyle’a Kuzmy. Gdy piłkę po jego rzucie z dystansu przecięła siatkę, na zegarze pozostało 0,3 sekundy. Pistons nie mieli już żadnej możliwości, by coś z tym zrobić. Na pożegnanie zawodnik Wizards swoim rywalom pomachał. To już dziesiątka porażka z rzędu podopiecznych Dwane’a Caseya.
Kuzma był najlepszym strzelcem swojej drużyny kończąc noc z dorobkiem 26 punktów (8/18 FG, 4/10 3PT), 7 zbiórek oraz 4 asyst. Kolejne 25 oczek, 3 zbiórki i 6 asyst zanotował lider zespołu - Bradley Beal. Wiz przerwali w ten sposób serię trzech porażek z rzędu. Dla Pistons 28 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i 2 przechwyty zanotował Jerami Grant. 21 oczek dołożył pierwszoroczniak Cunningham.
