Lider New York Knicks jest silnym graczem, więc często wygrywa indywidualne pojedynki, bo rywal po prostu nie ma wystarczająco pary, by go odeprzeć. Sędziowie najwyraźniej wypracowali przekonanie, że Randle ma przewagę w takich starciach i przez to czasami nie są w stanie dostrzec faulu, do czego jeden z arbitrów przyznał się w bezpośredniej rozmowie z Juliusem. Zawodnik New York Knicks nie ukrywał swojego zdziwienia, a o wszystkim napisał Stefan Bondy z New York Daily News. 

Zobacz także: Kolejna przerwa LBJ-a

Otóż sędzia miał Randle’owi powiedzieć, że skoro jest silniejszy od swoich rywali, sędziowie rzadziej gwiżdżą mu kontakt, bo ten nie wpływa na niego tak, jak wpływa na innych. Gdyby wpływał - sędzia mógłby to wyłapać i użyć gwizdka. Zatem, to co wobec innego gracza może być przekroczeniem przepisów, wobec Randle’a nie jest przez jego warunki fizyczne? Brzmi absurdalnie i nie jest zgodne z duchem fair-play. Ale jeśli to prawda, liga powinna przyjrzeć się gwizdkom, jakie Randle dostaje i nie dostaje, by ewentualnie skorygować myślenie sędziów na temat zawodnika Knicks. 

- W ten sposób nie powinno się prowadzić meczu. [...] Nie mogę być karany dlatego, że jestem silniejszy - przyznał zawodnik Knicks. 

Poza tym to dziwne, że sędzia otwarcie przyznał Randle’owi, że ten nie dostaje gwizdków, bo jest za silny. Randle mówił o tym bardzo otwarcie na konferencji prasowej. W 20 meczach bieżącego sezonu lider Knicks notuje gorsze liczby niż w poprzednim. Średnio zdobywa 19,2 punktu, 10,2 zbiórki i 5 asyst trafiając 41,2 FG% i 33% za trzy. Obrona rywala wzięła go na celownik i w większym stopniu pilnuje, by Randle się nie rozpędzał. Zawodnik musi się do tego przyzwyczaić. 

‍

‍