Był fenomenem, niepowstrzymaną siłą natury, z jaką każdy musiał się liczyć. Prowadził Orlando Magic do finałów, ale nigdy po mistrzostwo nie sięgnął. Po tamtym graczu zostały już tylko highlighty. Jednak Howard się nie poddaje.
W swoim najlepszym sezonie dla Orlando Magic notował średnio 22,9 punktu, 14,1 zbiórki i 2,4 bloku trafiając 59,3% z gry. Ostatecznie Howard wyszedł z założenia, że jego kariera na Florydzie nie zmierza w kierunku mistrzostwa, więc drużynę opuścił. Nigdy więcej nie wrócił do gry na poziomie, jakim zachwycał w koszulce Magic. Ostatni sezon spędził na Tajwanie, ale próbuje wrócić do najlepszej ligi świata, m.in. poprzez treningi z Golden State Warriors. Największy problem w jego grze polega na tym, że nie dysponuje rzutem za trzy punkty. Gdy jednak wracamy pamięcią do jego czasów w Orlando, w głowie pojawiają się obrazki prawdziwego Supermana…
Zobacz także: Jest poruszenie w sprawie Lillarda
