To był zdecydowanie najtrudniejszy sprawdzian reprezentacji Stanów Zjednoczonych przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata. Zespół uratował Anthony Edwards, który w czwartej kwarcie poprowadził run 18:0.
Żaden ze sparingpartnerów nie postawił Amerykanom poprzeczki tak wysoko, jak reprezentacja Niemiec. Gracze Steve’a Kerra potrzebowali sięgnąć po dodatkowe zapasy energii, by stworzyć przewagę w kluczowym momencie spotkania. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Anthony Edwards, który skończył zawody z dorobkiem 34 punktów i nie miał żadnych problemów z tym, by wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Jego pewność siebie była w tym starciu imponująca i poprowadziła USA do wygranej.
W drugiej połowie Niemcy wyszli na 16-punktowe prowadzenie. Amerykanie krok po kroku je ucinali aż do kluczowego momentu w trakcie finałowych 10 minut, gdy run 18:0 pozwolił im przejąć inicjatywę. Edwards zdobył w tym fragmencie spotkania 10 punktów. Z ławki dobrze wyglądali także Tyrese Haliburton oraz Austin Reaves, którzy dołożyli od siebie po 16 oczek i zrobili różnicę w jakości gry. Jaren Jackson starał się jak mógł po bronionej stronie i zablokował 6 rzutów. Dla Niemców z kolei 17 punktów Franza Wagnera i 16 oczek, 10 asyst Dennisa Schrodera.
To był dla obu zespołów ostatni mecz w ramach przygotowań do mistrzostw świata, które za cztery dni rozpoczną się w Azji. Kerr próbując znaleźć przyczynę słabszej postawy jego zespołu w meczu z Niemcami, wskazywał na fizyczną grę rywala i dobrą pracę na tablicach. Podkreślił, że Niemcy zmusili Amerykanów do podjęcia kilku trudnych decyzji związanych z tym, czy grać nisko i stawiać na rozegranie z obwodu czy wprowadzić wysokich i siłować się pod obręczą. Dla USA cenne doświadczenie, a dla Niemców dowód na to, że podczas MŚ stać ich na walkę z każdym.