Andrew Wiggins ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Zagrał w Meczu Gwiazd i przede wszystkim - wywalczył mistrzostwo NBA. Skrzydłowy żałuje jednak, że dostał szczepionkę przeciwko COVID-19.
- Nadal żałuję, że przyjąłem szczepionkę. Ale czasami trzeba zrobić coś, co po prostu musisz zrobić. Mimo wszystko to była dobra decyzja, bo zagrałem w Meczu Gwiazd, zdobyłem pierścień. Więc była to dobra decyzja pod kątem tego, że nie przegapiłem najlepszego roku w karierze - przyznał skrzydłowy.
Wiggins znalazł się w podobnej sytuacji, co Kyrie Irving. Gdyby nie przyjął szczepionki - nie mógłby grać w domowych meczach w San Francisco. Przez to straciłby ponad 350 tysięcy dolarów za każdy opuszczony mecz.
- Nie lubię wkładania tych wszystkich rzeczy w moje ciało. Więc nie podobało mi się to, bo to nie był mój wybór. Nie podobało mi się to, że byłem postawiony pod ścianą - dodał.
Koszykarz Golden State Warriors starał się o zwolnienie ze szczepionki ze względu na religię. Ten wniosek został jednak odrzucony przez ligę, a Andrew przyjął szczepionkę jeszcze przed pierwszym meczem Warriors. W 73 meczach tego sezonu koszykarz notował średnio 17,2 punktu, 4,5 zbiórki oraz 2,2 asysty. Trafiał też najlepsze w karierze 39,3% rzutów z obwodu.