Tyrese Haliburton nie jest jeszcze długo koszykarzem Indiany Pacers, ale zarząd klubu jest optymistycznie nastawiony do tego, że będzie on kolejnym kluczowym graczem organizacji.
- Będziemy budować nasz zespół wokół niego. Widzimy go jako, miejmy nadzieję, następnego Reggiego Millera. Mieliśmy mural Reggiego Millera namalowany na budynku w centrum Indianapolis i myślę, że naszym marzeniem jest, że pewnego dnia Tyrese będzie miał swój własny gdzieś w centrum Indianapolis - powiedział generalny menadżer Pacers, Chad Buchanan.
Haliburton znakomicie radził sobie po transferze z Sacramento Kings, notując średnio 17,5 punktu, 9,6 asysty, 4,3 zbiórki i 1,8 przechwytu w 26 występach z Pacers w zeszłym sezonie. Podczas gdy koszykarz nadal przetwarza szokującą decyzję Kings o jego wymianie, jest wdzięczny za szansę, jaką daje mu Indiana.
- Jeśli mam być całkowicie szczery, to ta wymiana jest dla mnie takim błogosławieństwem. To kompletne błogosławieństwo dla mnie, że jestem w sytuacji, w której jestem, że mam możliwość pokazania tego, co potrafię i grania na mojej naturalnej pozycji. To mi bardzo pomaga - przyznał Haliburton.