Syn LeBrona Jamesa jeszcze nie wie, czego chce, ale na wszelki wypadek zgłosił swoje nazwisko do tegorocznego draftu. Ma jeszcze czas, by decyzję zmienić, ale to oznacza, że kolejny rok będzie jego ostatnim na uczelni.
Kilka dni temu pojawiła się informacja, że Bronny James zdecydował się na zmianę uczelni i traifł na tzw. “transfer portal”, czyli specjalną listę zawodników, którzy są otwarcie na propozycje nowych szkół. Młody gracz nie jest zadowolony z tego, jak układa się jego przygoda w USC Trojans i chciałby spróbować swoich sił w innym środowisku. Niewykluczone, że będzie to Ohio State, czyli uczelnia mocno powiązana z obecnym liderem Los Angeles Lakers, ojcem Bronny’ego.
Zobacz także: Bucks znów przegrywają
Istnieje jednak scenariusz, w którym Bronny zamiast drugiego sezonu w NCAA, zostanie wybrany w tegorocznym drafcie. Syn LeBrona zgłosił swoje nazwisko do selekcji 2024, ale ma jeszcze czas, żeby się wycofać. Jeśli to zrobi, zostanie automatycznie przydzielone do grupy 2025 i wtedy nie będzie miał już możliwości, by przełożyć to na 2026 lub 2027. Zatem przed Bronnym kilka decydujących tygodni. Możliwe, że zostanie zaproszony na treningi pokazowe przez kilka ekip z NBA.
Jego sezon w USC wygląda bardzo przeciętnie. Bronny uporał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Wchodził do gry z ławki rezerwowych notując średnio 5 punktów na 37% skuteczności z gry. Trener, który rekrutował go do gry w USC jakiś czas temu opuścił uczelnie, więc sytuacja dla młodego Jamesa się zmieniła. Obecnie prognozuje mu się wybór w okolicach 40. miejsca. Dlatego właśnie Bronny może zdecydować się na powrót do NCAA i wzmocnienie swojej pozycji poprzez mocny sezon na parkietach uniwersyteckich.