Przed nami szósta odsłona rywalizacja pomiędzy Indianą Pacers i Oklahomą City Thunder. Pod dużym znakiem zapytania stoi występ kontuzjowanego Tyrese’a Haliburtona. Lider zmaga się bowiem z urazem łydki.
Badanie rezonansem magnetycznym potwierdziło w przypadku Tyrese’a Haliburtona naciągnięcie lewej łydki. Zawodnik już wcześniej grał z bólem, ale w meczu numer pięć uraz pogorszył. Nie da się ukryć, że od tego, czy Haliburton zagra w szóstym meczu serii, może zależeć ostateczny wynik finału. Thunder mogą bowiem świętować już w Indianapolis. Jeśli im się ta sztuka nie uda, na siódmy mecz wrócą do siebie. Według ostatnich doniesień - Haliburton najprawdopodobniej zagra. Nie utykał i wyglądał dobrze, oddając kilka rzutów na zakończenie środowego treningu Pacers, choć była to sesja na niskiej intensywności.
- Chcę grać. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zagrać – powiedział Haliburton. - Masaże, igły, komora hiperbaryczna, fale H. Robię wszystko, co można zrobić, żeby czuć się jak najlepiej przed meczem - dodał. Haliburton sam przyznał, że gdyby to był styczeń, prawdopodobnie by nie zagrał. - Pewnie tak. To zapewne byłby taki przypadek, ale nie jesteśmy w sezonie zasadniczym, więc… po prostu tak jest – powiedział.
- Brał udział we wszystkich elementach rozpisanych w formie walk-through. Ale to tylko walk-through, więc nie było żadnego realnego biegania” – powiedział trener Rick Carlisle. - Zobaczymy. Zobaczymy, gdzie będziemy jutro. To temat, który interesuje wiele osób. Będzie mnóstwo pytań. Naprawdę nie będziemy pewni aż do późnego popołudnia lub wczesnego wieczoru w dniu meczu.
Jak pokazała czwarta kwarta meczu numer 5, sama obecność Haliburtona na parkiecie to za mało – musi być realnym zagrożeniem, które wymusi reakcję obrony Thunder. Można spodziewać się większej roli Pascala Siakama, Andrew Nembharda i T.J. McConnella, którzy będą musieli wziąć na siebie część obowiązków rozgrywającego.
Gdyby był to sezon regularny, naciągnięcie łydki pierwszego stopnia zwykle oznacza 7–10 dni przerwy. Obawy dotyczą nie tylko mobilności zawodnika, ale też faktu, że mięsień łydki wspiera ścięgno Achillesa i inne więzadła. Haliburton przyznał, że rozumie ryzyko, ale i tak chce zagrać. Carlisle podkreślił, że jeśli w porozumieniu ze sztabem medycznym uznają, że trzeba chronić zawodnika przed samym sobą, to nie dopuści go do gry.