Aż trudno w to uwierzyć, ale powoli zmierzamy do końca pięknej przygody z koszykówką Stephena Curry’ego. 37-latek nadal ma w sobie wiele wigoru, ale okienko na walkę zamyka się coraz szybciej. Czy zdąży dołożyć do swojego dorobku jeszcze jeden tytuł?
Stephen Curry wie, że Warriors nie przystąpią do przyszłego sezonu jako główni faworyci do mistrzostwa, ale jego ambicje wciąż są jasno ukierunkowane na tytuł. 37-latek spędził lato na reflekskach, analizując, co jeszcze może osiągnąć i na ile te cele są w jego zasięgu. Ostatecznie wszystko sprowadza się do jednego – szansy na dodanie piątego mistrzowskiego pierścienia do swojej kolekcji.
– Naprawdę wierzę, że możemy być w grze o mistrzostwo – mówi Curry. – Mamy zespół zdolny ponownie osiągnąć taki poziom… Uważam, że realne jest zbudowanie w tym kierunku. – Myślę, że dla mnie to dosłownie jedyny powód, dla którego gram na tym etapie kariery – przyznał.
Lista gwiazd, które poprowadziły swoje drużyny do pięciu tytułów, jest wyjątkowa – znajdują się na niej m.in. Magic Johnson, Tim Duncan i Kobe Bryant. Warriors osiągnęli świetne wyniki po sprowadzeniu Jimmy’ego Butlera, wygrywając 22 z 27 meczów, w których obaj – Butler i Curry – grali razem. W poprzednim sezonie Curry notował średnio 24,5 punktu i 6 asyst, trafiając 39,7% rzutów za trzy i 93,3% z linii rzutów wolnych. Warriors pokonali Rockets w siedmiomeczowej serii pierwszej rundy play-offów, ale w drugiej rundzie przegrali z Timberwolves 1-4, po tym jak Curry doznał kontuzji już po 13 minutach pierwszego spotkania.