Czy kogoś taka deklaracja dziwi? Zawodnik Golden State Warriors z całą pewnością może myśleć o sobie w ten sposób. Wątek został poruszony przy okazji ostatniego spotkania z Gilbertem Arenasem.
Kto według Was jest najlepszym rozgrywającym w historii NBA? Magic Johnson? Jerry West? Oscar Robertson? John Stockton? Chris Paul? Kandydatur jest wiele, ale w ostatnich latach dyskusja toczyła się głównie pomiędzy legendą Los Angeles Lakers - Magicem Johnsonem, a gwiazdą Golden State Warriors - Stephenem Currym. Obaj mają na swoim koncie wiele wyróżnień i obaj napisali wspaniałe historie najlepszej ligi świata. Trudno jednoznacznie wskazać, który z nich był lepszy. A może jednak wcale nie tak trudno?
– Czy jesteś najlepszym rozgrywającym w historii? – Tak – odparł Curry po krótkim namyśle. – Rozmawiamy o mnie i Magicu? Jego dokonania są niesamowite. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek odbędziemy taką rozmowę. Cały czas porównujemy różne ery i na ten temat dyskutujemy, ale robimy to, bo to jest fajne – dodał.
Dyskusja jednak dotyczy tego, czy Curry’ego powinniśmy postrzegać jako klasyczną “jedynkę”, skoro taką nie jest. Steph jest zorientowany przede wszystkim na rzucanie, Magic natomiast był w większej mierze odpowiedzialny za to, by odpowiednio obsłużyć swoich kolegów. W teorii Steph jest rozgrywającym, dlatego w dyskusji na temat GOAT-a na tej pozycji, stawia na siebie. Zupełnie inaczej potoczyłaby się ta rozmowa, gdybyśmy spytali, kto jest najlepszym kreatorem, tzw. play-makerem. Jakie jest Wasze zdanie?