Dość niespodziewanie, Łotwa pokonała w meczu drugiej fazy reprezentację Hiszpanii, czyli zespół broniący tytułu mistrza. Tymczasem Amerykanie musieli się trochę napracować, by ograć ambitnie grających Czarnogórców.
- To nie było łatwe zwycięstwo, ale ostatecznie podopieczni trenera Steve’a Kerra wykonali zadanie i pokonali Czarnogórę 85:73. Z bilansem 4-0 kontynuują marsz do ćwierćfinałów mistrzostw świata. W ekipie USA wyróżniali się Anthony Edwards z 17 punktami i Tyrese Haliburton z 10 oczkami i 6 asystami. Czarnogórze w kluczowym momencie zabrakło siły. W końcówce spotkania intensywność gry była dla nich nie do zniesienia. Nikola Vucević robił co mógł notując 19 punktów i 15 zbiórek. W końcówce Austin Reaves rzucił wielką trójkę, która dała jego drużynie prowadzenia 75:68. Spotkanie zakończyło się serią 11:4 Czarnogóry. Ta dzięki dobrze funkcjonującej obronie strefowej do przerwy prowadziła 38:37. Dla USA dużym problemem była skuteczność 5/20 za trzy. Ostatecznie jednak nie przeszkodziło to na drodze do wygranej.
- Sporą niespodzianką jest zwycięstwo Łotwy z Hiszpanią, czyli zespołem broniącym tytuł mistrza świata. Davis Bertans skończył mecz z dorobkiem 16 punktów. W końcówce jednak fantastyczną pracę wykonał Rodions Kurucs notując 13 punktów i 8 zbiórek. Dla La Roja to potężny cios, tym bardziej, że w trzeciej kwarcie spotkania prowadzili różnicą 12 punktów. Willy Hernangomez zanotował 14 punktów. Trener Sergio Scariolo podkreślał, że w czwartej kwarcie jego zespół był po prostu zbyt pobłażliwy wobec przeciwnika. Po dwóch trójkach Kristersa Zoriksa było 61:61. Dario Brizuela w końcówce uciął stratę Hiszpanów do 2 oczek (69:71). Łotwa trafiła raz z linii wolnych i otworzyła rywalowi drogę do remisu, ale Brizuela faulował w ataku i Kurucs zamknął mecz na linii wolnych (74:69). Obie ekipy mają bilans 3-1 przed finałowymi meczami w drugiej fazie.