Cóż za fantastyczne widowisko mieli okazję oglądać w Milwaukee kibice tamtejszych Bucks. Obecni mistrzowie NBA wrócili z bardzo dalekiej podróży i triumfowali nad Charlotte Hornets 127:125, odnosząc tym samym ósme zwycięstwo z rzędu.
Hornets rewelacyjnie weszli w mecz, zdobywając w pierwszych 12 minut aż 41 punktów. W samej pierwszej kwarcie trafili też rewelacyjne 10 z 17 rzutów z obwodu, czym narzucili mocne tempo. Później jednak kontrolę nad meczem zaczęli przejmować Bucks, którzy zaczęli gonić wynik. Po raz pierwszy wyszli na prowadzenie na 2,5 minuty do końca trzeciej kwarty.
Ostatnia część meczu to walka cios za cios. Na 8,6 sekundy do końca, gospodarze prowadzili 125:122 i już wydawało się, że nic im zwycięstwa nie zabierze. Na 5,9 sekundy LaMelo Ball trafił jednak trójkę na remis. Szkoleniowiec Bucks poprosił o czas i rozpisał swoim podopiecznym skuteczną akcję, zakończoną wjazdem na kosz Giannisa. W ten sposób ekipa z Milwaukee triumfowała 127:125.
Po stronie Bucks zdecydowanym liderem był Giannis Antetokounmpo, który z 40 punktami, 12 zbiórkami i 9 asystami otarł się o triple-double. Solidne wsparcie dał z kolei Khris Middleton, który skończył mecz z 21 punktami i 6 zbiórkami.
Do udanych ten przegrany mecz może zaliczyć z kolei LaMelo Ball, który oprócz 36 punktów i 9 asyst, miał na swoim koncie także 8 trafionych trójek (53,3% z gry!). Dobre wsparcie zagwarantował mu Miles Bridges, który dorzucił 22 punkty i 9 zbiórek. Zdecydowanie zabrakło skuteczności Terry’ego Roziera, który zdobył 10 punktów w 10 rzutach.