Po tym, gdy New York Knicks zdecydowali się nie przedłużać pobytu Derricka Rose’a na jego obecnej umowie, zawodnik ma całkowicie wolną rękę w podjęciu decyzji na temat swojego kolejnego kroku w karierze.
W poprzednim sezonie Derrick Rose funkcjonował wyłącznie jako tzw. “veteran presence”. Tom Thibodeau wiele razy chwalił swojego zawodnika za to, jaki ma wpływ na zespół pomimo braku minut. Jednak czy w wieku 34 lat taka rola na pewno Rose’owi odpowiada. W poprzednich latach potwierdzał, że może być ważnym wsparciem z ławki rezerwowych dla zespołu gotowego do walki z czołówką. Knicks mieli w jego kontrakcie opcję zawodnika za niecałe 16 milionów dolarów. Za kilka dni Rose zostanie wolnym agentem.
Zobacz także: Balcerowski zagra dla Celtics!
Rodzi się więc pytanie - co dalej? Rose może próbować podpisać z Knicks nową umowę, ale zakładamy, że chciałby jeszcze pograć w koszykówkę, więc może szukać dla siebie miejsca, w którym dostanie gwarancję minut. Zapewne będzie mu zależało na tym, aby zakończyć karierę na własnych warunkach i choć dobrze odnajduje się w roli weterana wspierającego rozwój młodych graczy, nie jesteśmy przekonani, czy to już moment, w którym będzie chciał zrezygnować z minut na parkiecie.
Według kilku źródeł, zainteresowani sprowadzeniem Rose’a są zarówno w Phoenix, jak i Bostonie. Rzekomo jest także temat powrotu do Chicago Bulls, czego rzecz jasna życzyliby sobie fani zespołu z Windy City. W obwodzie są także Los Angeles Lakers. Oczywiście w każdym Klubie Rose odgrywałby wyłącznie rolę rezerwowego. Kluczowe w jego przypadku jest reagowanie na wszystkie sygnały, jakie wysyła mu jego sfatygowany różnymi kontuzjami organizm. Jego przyszłość powinna się wyjaśnić w pierwszych dniach okienka. Jeśli nie... z czasem weteran będzie miał coraz większy problem.