Czy Doc Rivers ma sens?

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Miało być mistrzostwo z Giannisem Antetokounmpo, a najprawdopodobniej skończy się na bolesnej przebudowie, której częścią będzie pożegnanie z liderem. Doc Rivers nie był w stanie uczynić z Bucks ekipy gotowej do walki z najlepszymi w lidze.

Jeden z użytkowników portalu reddit postanowił wylać swoje żale na obecną sytuację Milwaukee Bucks i trudno mu nie odnieść wrażenie, że wszystkie klątwy zespołu rozpoczęły się do zatrudnienia Doca Riversa, który w jego opinii - nie był w stanie manewrować pomimo różnych problemów, jakie na niego spadały.

W 2024 roku Doc Rivers przejął Bucks z bilansem 32–14. Wówczas mówiono, że ta drużyna wymaga jedynie zmiany trenera, by stać się realnym kandydatem do mistrzostwa. Przez pięć wcześniejszych sezonów Milwaukee kończyło rozgrywki w czołowej trójce Wschodu, w tym trzykrotnie jako numer jeden. Od momentu zatrudnienia Riversa jego bilans to 76–71, bez wygranego ani jednej serii play-off. Prawdopodobnie to tylko kwestia czasu, zanim będzie miał ujemny bilans.

Oczywiście są okoliczności łagodzące – drużyna nie była w pełni zdrowa w play-offach, skład się starzał, a być może od początku błędnie zakładano, że duet Giannis–Lillard jest w stanie walczyć o tytuł nawet przy dobrym zdrowiu i solidnym prowadzeniu z ławki. Pod wodzą Adriana Griffina Bucks zapewne mieliby znacznie lepszy bilans w sezonie regularnym, choć i tak raczej nie należeli do faworytów do wygrania czegokolwiek istotnego w play-offach.

Mimo to wszyscy zdają się zadawać to samo pytanie - na co Rivers nabiera swoich pracodawców? Sprawa robi się naprwadę pwoażna, gdy spojrzymy na ostatnie 13 lat jego kariery trenerskiej. Dla Bucks standardem w ostatnich latach była walka o mistrzostwo, a odkąd Rivers przejął drużynę - Bucks idą po równi pochyłej i nic nie wskazuje na to, by wkrótce ten kurs miał się dla nich zmienić.

Pomijając nawet obecny sezon – kontuzję Lillarda, jego odejście i całkowite rozsypanie się drużyny – wygląda to tak, jakby Rivers zawiódł na tyle mocno, że ludzie zapomnieli, iż Bucks byli wcześniej dobrą drużyną i realnym kandydatem do tytułu, zanim został zatrudniony. Może tylko przez przypadek jego pierwszy dzień w pracy niemal idealnie zbiegł się w czasie z momentem, w którym wszystko zaczęło się sypać.

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes