Dillon Brooks nie ma ostatnio dobrej prasy. Koszykarz wini za to media i kibiców, którzy źle odbierają jego słowa. Ponadto uważa, że właśnie ta zła prasa miała wpływ na wyrzucenie go z boiska w ostatnim meczu z Los Angeles Lakers.
- Media robią ze mnie złego. Podobnie z resztą jak fani. Tworzą wokół mnie złą aurę, która ma wpływ na moją reputację. A ja jestem zupełnie inną osobą - powiedział koszykarz w rozmowie z mediami.
Trudno to ukryć - słowa Brooksa są mocno zadziwiające. Koszykarz lideruje NBA pod kątem przewinień technicznych (miał ich aż 18), co spowodowało, że nie zagrał w dwóch meczach w obecnym sezonie. Dillon jest jednym z tych koszykarzy, którzy słyną z brudnej gry, ale nie chcą się do niej przyznać.
Ponadto Brooks uważa, że jego reputacja sprawiła, iż został wyrzucony z boiska w ostatnim meczu z Los Angeles Lakers. Skrzydłowy w przegranej postanowił uderzyć LeBrona Jamesa w kroczę - zrobił to dokładnie mecz po tym, jak przyznał, że nie szanuje żadnego koszykarza (w tym lidera Lakers), który nie zdobędzie przeciwko niemu 40 punktów. Co najśmieszniejsze - jego rekord kariery po rozegraniu 345 spotkań wynosi 37 „oczek”.
Czwarty mecz z Los Angeles Lakers zostanie rozegrany już najbliższej nocy.