Reprezentant Polski poświęca dużo czasu na to, by regularnie trafiać z linii rzutów wolnych. Poprzedniej nocy rywal odesłał go na linię parę razy i Sochan trafił wszystkie swoje próby, a Spurs wygrali kolejny mecz.
SPURS - KNICKS 122:115
Jeszcze niedawno New York Knicks byli jedną z najgorętszych ekip w lidze. Tymczasem poprzedniej nocy przegrali piąty mecz z rzędu pomimo dobrej postawy Juliusa Randle’a, który próbował samodzielnie zdominować młody skład San Antonio Spurs. Jeremy Sochan zagrał na swoim poziomie. Spędził na parkiecie 27 minut, czyli nieco mniej niż zazwyczaj. W tym czasie zanotował 12 punktów (4/7 FG, 4/4 z rzutów wolnych), 5 zbiórek, asystę oraz blok. Widać, że praca nad poprawą skuteczności rzutów za jeden punkt nie idzie na marne.
W rotacji SAS zabrakło kontuzjowanego Devina Vassella, ale to nie stanowiło dla podopiecznych Gregga Popovicha dużego problemu. Gospodarze wygrali 62:42 w pomalowanym i rzucali 51% z gry. Po tym, jak Knicks w pierwszej kwarcie wyszli na prowadzenie 23:18, Spurs całkowicie przejęli inicjatywę. W pewnym momencie ich przewaga urosła do 17 punktów i na żadnym etapie spotkania NYK nie zbliżyli się do rywala na tyle, by stworzyć faktyczne zagrożenie. Dla SAS to drugie zwycięstwo w ostatnich trzech meczach.
Julius Randle zanotował najlepsze w tym sezonie 41 punktów (14/27 FG, 6/13 3PT), 11 zbiórek, 7 asyst i przechwyt. Kolejne 36 oczek (12/27 FG, 5/12 3PT), 7 zbiórek i 7 asyst Immanuela Quickleya. Dla Spurs 30 punktów (11/21 FG, 3/8 3PT) Keldona Johnsona i 23 oczka (11/16 FG), 3 zbiórki, 2 asysty i 2 przechwyty Romeo Langforda. Przed zespołem z San Antonio derby Teksasu z Dallas Mavericks. Niewykluczone, że to Jeremy Sochan spróbuje zatrzymać rozpędzonego Lukę Doncicia (poprzedniej nocy zanotował kolejne triple-double).