Kibice Milwaukee Bucks przewracają oczami po ostatnich wypowiedziach swojego trenera. Doc Rivers najwyraźniej jest w nastroju do żartów, bowiem w ostatniej rozmowie podzielił się ciekawym przemyśleniem.
Zespół z Wisconsin ma za sobą dziesięć meczów pod wodzą nowego szkoleniowca. Zaledwie trzy z nich zakończyły się zwycięstwem Bucks. W niektórych spotkaniach zespół wyglądał przerażająco bezradnie, zwłaszcza po bronionej stronie parkietu. Adrian Griffin musi to obserwować z ogromnym żalem, bowiem jego praca idzie na marne. Tymczasem Doc Rivers zdaje się niczym nie przejmować. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że to wszystko wina wyłącznie niesprzyjających okoliczności.
Zobacz także: LeBron James jak Tim Duncan?
- Podjąłem się pracy w momencie, w którym mieliśmy przed sobą najtrudniejszą trasę wyjazdową w trakcie całego sezonu - mówi. - To nie była najmądrzejsza decyzja. Mówiłem im - czy nie możemy poczekać do przerwy na Weekend Gwiazd? To byłoby znacznie łatwiejsze… - dodał.
Przypuszczamy, że to żart, ale w takim momencie nie brzmi on najlepiej. A może Rivers - dla własnego dobra - naprawdę chciał odpuścić trudniejszy moment, by po przerwie na All-Star Weekend wjechać na białym koniu? Jednak skoro wychodzi z założenia, że teraz będzie dla Milwaukee Bucks znacznie łatwiej, to z pewnością ze swoich słów zostanie rozliczony. Przed Bucks trudny mecz z Minnesotą Timberwolves, a następnie starcie ze zdeterminowaną Philadelphią 76ers. Z bilansem 35-21 zespół jest 3. ekipą Wschodu.