Okazuje się, że transfer Rudy’ego Goberta do Minnesoty Timberwolves był sporym problemem dla Brooklyn Nets. Po ligowych korytarzach krążą opinie, że liczba picków w drafcie, jakie dostała Utah Jazz, ustawiła poprzeczkę zbyt wysoko.
Trudno znaleźć powiązanie pomiędzy sytuacją Rudy’ego Goberta i tą Kevina Duranta. Jednak eksperci twierdzą, że wymiana pomiędzy Utah Jazz i Minnesotą Timberwolves miała znaczący wpływ na to, czego Nets oczekiwali po transferze swojej gwiazdy. Gwoli ścisłości - Utah Jazz za odesłanie do T-Wolves francuskiego środkowego otrzymali cztery wybory w pierwszej rundzie draftu. To naprawdę sporo i według niektórych Gobert nie był wart aż takiego poświęcenia. Przy okazji też ustalił nowe standardy.
Zobacz także: Holmgren zerwał więzadła?!
Gdy prośba Kevina Duranta o transfer jeszcze wisiała, Sean Marks - sternik ekipy z Brooklynu rozmawiał z różnymi zespołami i jego cena za KD była po prostu zbyt duża. Z tego powodu tak trudno było mu się dogadać m.in. z Boston Celtics. Ale skoro Jazz otrzymali tak dużo za gracza pokroju Goberta, to czemu Nets mieliby nie otrzymać nawet więcej za byłego MVP i 2-krotnego mistrza? Nets mogli wyjść z takiego założenia i ostatecznie z nikim nie doszli do porozumienia. Obie strony doszły do wniosku, że najlepiej będzie podjąć jeszcze jedną próbę wspólnej walki o tytuł.
Zatem transfer Goberta faktycznie mógł wpłynąć na to, jak postrzegano ewentualny deal za Duranta. Według Michaela Scotto z HoopsHype - zarząd Nets wyglądałby naprawdę głupio, gdyby zgodził się na transfer, w którym za KD dostałby mniej, niż Jazz za Goberta. To także pokazuje, jak dobrą pracę w Salt Lake City wykonał Danny Ainge oddając wysokiego za tak bogaty pakiet. Trudno było sobie jednak wyobrazić, że Nets i Durant się dogadają. Według źródeł - strony podjęły “decyzję biznesową”.