Oprócz tego, że jest zawieszony, musi także tłumaczyć się w sądzie. Ja Morant ma bardzo trudny okres w swoim życiu, ale wkrótce wróci na parkiety NBA, co będzie dla niego szansą, by wyjść na prostą. W międzyczasie dostaje dziwne zadania w sądzie…
Dlaczego Ja Morant musi zeznawać w sądzie? Zawodnik jest pozwany w sprawie cywilnej, a wszystko jest wynikiem sprzeczki, do jakiej doszło latem tego roku podczas jednej z ulicznych gierek. W incydencie brał udział także znajomy Moranta - Davonte Pack, a poszkodowanym miał być znacznie młodszy od tej dwójki - Joshua Holloway. Ten oskarżył Moranta, iż go uderzył. Koszykarzowi nie postawiono jednak żadnych zarzutów.
Zobacz także: 10 trójek Bogdanovicia
Ja przyznał się, że faktycznie doszło między nimi do wymiany ciosów, ale on się po prostu bronił i taka jest jego argumentacja w sądzie. Prawnicy Moranta robią więc wszystko, by wyrok założył “obronę własną” przed napastnikiem, którym miał być w tej wersji Holloway. Ten rzekomo rzucił piłkę prosto w twarz Moranta. Z tego powodu, Ja podczas przesłuchania musiał wytłumaczyć, jak wygląda… koszykarskie podanie.
To było co najmniej dziwne, ale przy tym niezbędne. Morant musiał wziąć w tym udział, by zebrać więcej argumentów na swoją stronę. Obrona własna zawodnika Memphis Grizzlies miała nastąpić właśnie po tym, jak został uderzony przez Hoolowaya w twarz. Warto pamiętać, że proces sądowy wcale nie jest powodem zawieszenie Moranta przez NBA. Ten pokutuje po tym, jak dwukrotnie na swoim Instagramie chwalił się bronią.