Sytuacja była przyjemna, a teraz może się zmienić w dramatyczną, jeśli Philadelphia 76ers przegra mecz numer sześć i wróci do Philly z remisem w serii. W międzyczasie Joel Embiid stara się pobudzić Jamesa Hardena.
Gdy Philadelphia 76ers wyszła w serii na prowadzenie 3-0, wszystko wydawało się iść zgodnie z planem. Nagle jednak urazu doznał Joel Embiid (gra z kontuzjowanym kciukiem), natomiast James Harden nie daje drużynie tyle, ile ta od swojej drugiej gwiazdy potrzebuje. Ten wątek pojawił się już w trakcie sezonu regularnego i wówczas Embiid bardzo wyraźnie mówił o tym, że Harden musi po prostu grać “swoją koszykówkę”. Teraz jeden z kandydatów do MVP swój komunikat do kolegi powtórzył. Harden po tym, jak trafił cztery pierwsze punkty w ostatnim meczu serii, w pozostałej części był już tylko 2/9 z gry.
- Mówię to od momentu, w którym trafił do naszej drużyny. Musi grać agresywnie i musi grać tak, jak zawsze grał - podkreśla Embiid. - To nie jest mój obowiązek, to trener musi z nim porozmawiać, by więcej rzucał. Zwłaszcza, gdy kryją mnie tak, jak mnie kryli w poprzednich meczach. [...] Pudłujemy otwarte rzuty. Czasami nas zapraszają, a nam brakuje agresywności. Podajemy piłkę po obwodzie, co daje im czas, żeby się ustawić - dodaje.
Zobacz także: Dziennikarz przegiął żartując z Irvinga?
Zatem Embiid, który często jest przez Raptors podwajany, nie narzeka wyłącznie na to, w jaki sposób gra Hardena. Narzeka również na to, że zespół nie wykonuje swojej pracy z należytym zaangażowaniem. Może w ten sposób Kameruńczyk chce pobudzić wszystkich do działania? Dobrze wiemy, że Doc Rivers ma problem z wygrywaniem serii, w których jego zespół potrzebuje tego ostatniego zwycięstwa. Czy będzie pierwszym trenerem, którego drużyna przegra pomimo prowadzenia 3-0. Cala Filadelfia chce uniknąć zapisania się po tej stronie historii NBA.