Po trzynastu wspólnych latach, Klay Thompson spakował walizki i zamienił Kalifornię na Teksas, gdzie będzie kontynuował swoją karierę obok Luki Doncicia i Kyriego Irvinga. Nie mógł jednak odejść bez pożegnania.
Klay Thompson znacząco przyczynił się do zdobycia przez Golden State Warriors czterech mistrzowskich tytułów w przekroju ostatnich kilku lat. Przedstawił się lidze jako jeden z najlepszych strzelców w jej historii. Jego duet ze Stephenem Currym przeszedł do historii jako jeden z najgroźniejszych. W ostatnich latach Klay zaczął mieć jednak problemy z powtarzalnością. W San Francisco nie wiedzieli, że na pewno chcą inwestować w niego zarówno czas, jak i pieniądze. Latem tego roku doszło więc do rozstania.
Zobacz także: LeBron ma już plan na emeryturę
- Oh Bay Area… nie ma wystarczających słów i obrazków, by opisać, co do Was czuję - zaczął. - Z głębi serca dziękuję za najlepszy czas w moim życiu. Od początku czułem dumę z faktu, że mogę ubierać koszulkę tego zespołu. Chciałem grać najlepiej jak potrafię i zdobyć dla tego regionu jak najwięcej mistrzostw. Najlepszą częścią nie były jednak mistrzostwa, lecz przyjaźnie, które będą trwać na zawsze. Ja oraz moja rodzina chcieliśmy podziękować wszystkim, którzy ciężko pracują, by Warriors byli klubem najwyższej klasy. Nie smuć się, że to koniec, bądź szczęśliwy, że to miało miejsce. Do kolejnego spotkania. Kapitan odchodzi - skończył.
Klay był postacią uwielbianą przez swoje otoczenie. Wydawało się, że wspólnie ze Stephenem Currym oraz Draymondem Greenem będą walczyli w tej samej koszulce aż im braknie sił. Ten ostatni rozdział przygody Klaya z GSW nie potoczył się jednak tak, jakby sobie tego zawodnik życzył. Nie czuł się w odpowiedni sposób przez sterników doceniony, więc postanowił podjąć trudną decyzję. Kolejny sezon rozpocznie z Dallas Mavericks, którzy mają apetyt na walkę o mistrzostwo NBA. Jego powrót do Chase Center będzie bardzo emocjonalnym momentem.