Po zdobyciu mistrzostwa, jego apetyt na jakiś czas został zaspokojony. Minęło jednak trochę czasu, a Giannis Antetokounmpo rozpoczyna swój prime-time. Dlatego domaga się od Milwaukee Bucks najwyższych standardów.
W gruncie rzeczy sytuacja drużyny nie wygląda najgorzej. Z bilansem 25 zwycięstw i 11 porażek, Milwaukee Bucks są 2. drużyną Wschodniej Konferencji tracąc 3,5 meczu do liderujących Boston Celtics. Zespół prowadzony przez Adriana Griffina przegrał jednak trzy z ostatnich czterech meczów. W ostatnim starciu Bucks musieli uznać wyższość Houston Rockets i to właśnie ta porażka spowodowała frustrację Giannisa Antetokounmpo. Lider składu w rozmowie z mediami zdradził, co mu leży na sercu.
Zobacz także: Wiemy, ile potrwa przerwa Chrisa Paula
- Musimy grać znacznie lepiej, musimy lepiej bronić, bardziej sobie ufać i musimy być lepiej prowadzeni - mówił. - Każdy element wymaga poprawy. Nawet nasz gość od sprzętu musi być lepszy - musi lepiej dbać o nasze ciuchy. Ławka musi grać lepiej, liderzy tego zespołu muszą częściej zabierać głos. Musimy trafiać więcej rzutów. Musimy mieć znacznie lepszą strategię. Mamy na to cztery miesiące, więc zobaczymy… - dodał.
Giannis ma to do siebie, że gdy zaczyna swoją tyradę to nie bierze jeńców. Skoro oberwało się nawet gościowi od sprzętu, to lider składu musiał być naprawdę sfrustrowany postawą drużyny. On sam rozgrywa kolejny fenomenalny sezon. W 35 meczach bieżących rozgrywek notował średnio 31,6 punktu, 11,5 zbiórki, 5,7 asysty i 1,2 bloku trafiając 61% z gry. Sprowadzenie do drużyny Damiana Lillarda spowodowało, że Antetokounmpo uwierzył w intencje włodarzy. Teraz pracę off-season trzeba przełożyć na wyniki zespołu.