Draymond Green wrócił do gry po pięciomeczowej absencji. Zawodnik Golden State Warriors bynajmniej nie przeprosił za to, co zrobił w meczu z Minnesotą Timberwolves. Kenny Smith uważa, że liga powinna się nad tym głębiej zastanowić.
Wybuchowy charakter Draymonda Greena jest wszystkim dobrze znany. Gdy NBA nałożyła na zawodnika karę pięciomeczowego zawieszenia za incydent ze starcia przeciwko Minnesocie Timberwolves, swoją decyzję uzasadniła “historią gracza” Golden State Warriors. W niej jest bowiem sporo przykładów zachowania, jakiego Dray na parkietach najlepszej ligi świata nie powinien się dopuszczać. Głos w tej sprawie zabrał Kenny Smith ze stacji TNT.
Zobacz także: Ważny gracz Pels bliski powrotu
- Nie powinien więcej przepraszać - zaczął Smith. - Jak masz 22, 23, 24 lata to możesz cały czas przepraszać, ale na tym etapie kariery, jako mistrz, nie możesz dłużej przepraszać… On cały czas przekracza granicę - dodał.
Jedyny problem polega na tym, że Green na dobrą sprawę nie przeprosił, bo uznał, że nie ma takiej potrzeby. Smith sugeruje jednak, że liga do tego stopnia toleruje jego kolejne wybryki, że nakłada na niego kary “z automatu”, nie zastanawiając się nad wyciąganiem jakichkolwiek poważniejszych konsekwencji. Niejako przyzwala Greenowi na przekraczanie granicy, bo ten wszystkich przyzwyczaił do tego, że czasami po prostu się nie kontroluje.