Wkrótce rozpocznie rywalizację o swoje czwarte mistrzostwo, ale nie lubi tracić okazji, gdy może wbić szpile innym. Draymond Green jest rozczarowany brakiem jego nazwiska w pierwszym zespole najlepszych obrońców.
Nie da się ukryć, że jeden z weteranów składu Golden State Warriors rozgrywa znacznie lepszy sezon niż dwa poprzednie. Wynika to m.in. z faktu, że był w stanie utrzymać zdrowie, a także z faktu, że odzyskał swoich kolegów, bowiem do pełni zdrowia wrócili także Klay Thompson oraz Stephen Curry. Na tym etapie kariery Green stara się pomagać swojej drużynie głównie po bronionej stronie parkietu, ale nie da się mu odmówić instynktu rozgrywającego.
W tegorocznym zestawieniu dwóch najlepszych defensywnych piątek, Green znalazł się w drugiej piątce, co najwyraźniej nie do końca mu odpowiada. Spytany o tę kwestię w trakcie ostatniego podcastu, zakwestionował wyższość niektórych defensorów nad jego kandydaturą.
- Patrząc na pierwszy zespół, naprawdę trudno mi wymienić pięciu graczy, którzy byli [w defensywie] lepsi ode mnie - zaczął Green. - Poza tym nie ma tam żadnych kryteriów, co do liczby rozegranych meczów. Gdyby było takie kryterium, to mój komentarz byłby idiotyczny - dodał.
Zatem pokonanie w finale drużyny Boston Celtics, w której gra najlepszy defensor sezonu 2021/22, może stanowić dla Greena swego rodzaju rekompensatę. Finały zaczynają się za parę dni i naprzeciw siebie staną dwie najlepsze pod kątem defensywy ekipy w sezonie regularnym, zatem oczekujemy dużo szachów pomiędzy trenerem Stevem Kerrem i Ime Udoką. Według ekspertów - faworytem do zdobycia tytułu są Golden State Warriors.