Tyler Herro ma za sobą fantastyczny sezon. Młody rzucający dorósł mentalnie do swojej roli i został wybrany najlepszym zmiennikiem w lidze. Teraz jeden z liderów Miami Heat oczekuje, że na stałe zagości w pierwszej piątce.
- W pewnym sensie chciałbym zaczynać mecze. To będzie mój czwarty sezon i myślę, że na to zasłużyłem. Ale zobaczymy co się stanie - przyznał koszykarz.
W obecnym sezonie Herro zdobywał średnio 20,7 punktu na bardzo dobrych procentach - 44% z gry, 39% za trzy oraz 86% z linii rzutów wolnych. Ponadto dokładał 5 zbiórek oraz 4 asysty w 66 meczach, z których 10 rozpoczął w pierwszej piątce. W Play-Offach tak dobrze jednak nie było. W 15 występach zapisywał zaledwie 12,6 punktu na 40,9% skuteczności z gry oraz 22,9% z obwodu. W trakcie finałów konferencji z Boston Celtics musiał też mierzyć się z kontuzją pachwiny, przez co opuścił trzy spotkania.
- Na początku kariery bardzo motywowały mnie drobne niepowodzenia. Dzięki nim następnym razem, gdy znajdę się w takiej sytuacji, będę już lepiej przygotowany. Muszę stać się silniejszy, niż byłem. To może wpłynąć na wiele rzeczy - dodał Herro.
Tyler wkracza w ostatni sezon debiutanckiego kontraktu. Będzie mógł podpisać pięcioletnie przedłużenie o wartości 168 milionów dolarów. Heat nie muszą jednak oferować tych pieniędzy już dziś - mogą to zrobić poza sezonem, bowiem Herro będzie zastrzeżonym wolnym agentem.