Legenda Los Angeles Lakers jest uznawana za jednego z najlepszych graczy w historii. Tymczasem Kyrie Irving postanowił stanąć w obronie Kobego Bryanta, na którego ostatnio - dość niespodziewanie - spadło sporo krytyki.
Kobe Bryant jest powszechnie uznawany za jednego z największych koszykarzy w historii. W ostatnim czasie można jednak zauważyć zmianę w narracji wokół jego postaci — niektórzy przedstawiciele mediów próbują umniejszać dziedzictwo legendy Los Angeles Lakers. Choć pięciokrotny mistrz NBA nie może już sam bronić swojego dorobku, wielu byłych kolegów z drużyny i rywali nie godzi się na taki brak szacunku. W tym gronie jest m.in. Kyrie Irving.
- Nie pozwolę ludziom mówić o Kobem, jakby nie był jednym z najlepszych, którzy kiedykolwiek grali i to takich, którzy jako 17-latek wchodzili do ligi i mierzyli się z dorosłymi facetami – powiedział Irving. - Zanim miał 22 lata, miał już na koncie kilka mistrzostw i niszczył najlepszych z najlepszych. Jeśli tego nie szanujesz, to przestań się ośmieszać. Mówię do was w domach, do tych wszystkich medialnych gadających głów, które z łatwością rzucają nazwiskami. Jeśli sam nie byłeś na takim poziomie – nie masz prawa się wypowiadać.
- Nie każdy może być Kobem – kontynuował Irving. – Nie każdy byłby w stanie udźwignąć ciężar, jaki niósł on. Nie będę się wdawał w szczegóły, bo to, co jest mówione w internecie, zostaje w internecie. Ale jeśli chodzi o prawdziwy szacunek i prawdziwe rozpoznanie klasy, Kobe Bean Bryant to postać nieśmiertelna i nie tylko ze względu na koszykówkę. [...] On był kimś znacznie większym dzięki swojemu charakterowi, dzięki temu, co przeszedł na naszych oczach. Prawdziwi fani Kobe’ego nie przejmowali się porażkami. Nie obchodziło ich, co mówią krytycy. Prawdziwi fani Mamby wiedzieli, kto go szanował, a kto nie. Ja to wiem bardzo dobrze.
Bryant był często porównywany do Michaela Jordana, a wielu komentatorów uważało, że tylko legenda Chicago Bulls znajduje się przed nim w rankingu wszech czasów. W ostatnim czasie pojawiły się jednak opinie, że Kobe nie zasługuje nawet na miejsce w pierwszej piątce, a czasem nawet nie mieści się w pierwszej dziesiątce – co wywołuje zdecydowany sprzeciw jego dawnych rywali i kolegów. Brak szacunku ze strony mediów nie jest w jego przypadku niczym nowym. Choć przez wiele lat był uważany za najlepszego gracza ligi, zdobył tylko jedną nagrodę MVP.