Takich występów nie ogląda się często! Kyrie Irving skradł tej nocy show zapisując na swoim koncie 50 punktów. Co ciekawe, w historii NBA mieliśmy wcześniej tylko dwa występy, w których koszykarz przy mniej niż 20 rzutach zdobył tak wiele punktów.
Irving spędził na parkiecie 37,5 minuty i zapisał na swoim koncie wspomniane wcześniej 50 punktów, 6 asyst oraz 3 zbiórki. Na największe wyróżnienie zasługuje jego dyspozycja strzelecka, bowiem trafiając 15 z 19 rzutów z gry, stał się zaledwie trzecim koszykarzem w historii, który do zdobycia 50 „oczek” potrzebował mniej niż 20 rzutów. Ponadto trafił też bardzo dobre 11/13 z linii rzutów wolnych.
- Młodzi koszykarze powinni obejrzeć ten mecz i uczyć się, jak zdobywa się punkty na najwyższym sportowym poziomie - mówił Kevin Durant. - To było niesamowite. Miał wiele fantastycznych zagrań tej nocy. Nie grał na siłę. Łapał i rzucał, na koźle pędził do obręczy. Potrzebowaliśmy takiego Kyriego - wtórował mu Seth Curry.
Bardzo dobre zawody w barach Nets rozegrał też Andre Drummond, który w 24 minuty zapisał na swoim koncie konkretne double-double, w postaci 20 punktów i 14 zbiórek. Po 14 „oczek” zapisali z kolei Kevin Durant i Bruce Brown, a wchodzący z ławki Patty Mills dorzucił od siebie o dwa punkty mniej.
Po stronie Hornets rewelacyjne zawody rozegrali Miles Bridges oraz Terry Rozier, którzy grając na ponad 50% z gry zapisali na swoich kontach po 30 punktów. Grą po raz kolejny w bardzo dobry sposób dyrygował LaMelo Ball, który zdobył 24 punkty i rozdał 7 asyst. Wchodzący z ławki Kelly Oubre jr dorzucił od siebie 15 „oczek”, ale to było za mało na zatrzymanie fenomenalnego tej nocy Irvinga.
Brooklyn Nets triumfowali 132:121.