James Harden wychodzi z założenia, że jedyne czego brakuje mu w karierze to mistrzostwa NBA. Podjął próbę realizacji swojego celu u boku Joela Embiida, ale przed nimi jeszcze bardzo długa droga.
W Oklahomie niewiele brakowało. Nie udało się także w Houston Rockets oraz Brooklyn Nets, gdzie James Harden nie znalazł swojego miejsca obok Kyriego Irvinga oraz Kevina Duranta. Kolejną próbę podjął w Filadelfii, gdzie stanowi wsparcie dla Joela Embiida. Sixers wygrali cztery ostatnie mecze i w tym momencie zajmują 4. miejsce w tabeli Wschodniej Konferencji z bilansem 18-12. Poprzedniej nocy pokonali Golden State Warrios, a Harden skończył noc z dorobkiem 27 punktów (8/15 FG 4/8 3PT), 5 zbiórek i 9 asyst.
- Jestem jednym z tych graczy, którzy zmienili koszykówkę - przyznał w ostatniej rozmowie z Fox Sports. - W zasadzie mojej karierze brakuje tylko mistrzostwa. [...] Na pewno zostanę w tej dyscyplinie zapamiętany - dodał.
Zobacz także: LBJ pobije rekord MJ-a?
W tym sezonie Harden stara się przede wszystkim zabezpieczyć swoje zdrowie. W 14 rozegranych meczach notował średnio 22,4 punktu, 6,6 zbiórki i 10,6 asysty trafiając 43,9 FG% oraz 37,9 3PT%. Gra na miarę swoich możliwości i o więcej trener Doc Rivers go nie prosi. Jednak jego połączenie z Embiidem zostanie przetestowane dopiero w trakcie play-offów, gdy intensywność wzrośnie, a rywal będzie miał gotowy plan na to, jak przewagi Hardena zneutralizować. Brak mistrzostwa będzie dla niego wielkim rozczarowaniem.