Steve Kerr nie ukrywa, że zachowanie Draymonda Greena i uderzenie Jordana Poole’a na treningu miało ogromny wpływ na ten sezon w wykonaniu Golden State Warriors. Szkoleniowiec nie widzi jednak opcji, by skrzydłowy ich opuścił.
- Jeśli Draymond nie wróci do drużyny, to nie będziemy pretendentami do mistrzostwa. Wiemy o tym i zdajemy sobie sprawę z tego, jak jest ważny dla naszego wygrywania. Bardzo chciałbym mieć go z powrotem w drużynie - powiedział trener Golden State Warriors.
Przyszłość Greena w GSW stoi pod ogromnym znakiem zapytania, choć sam koszykarz podkreślał, że „chce być wojownikiem do końca życia”. Sporo mówiło się jednak ostatnio, że 33-latek może chcieć dołączyć do LeBrona Jamesa i wspólnie z nim powalczyć o tytuł. Draymond ma tego lata opcję zawodnika opiewającą na 27,6 miliona dolarów, ale też może ją odrzucić i spróbować podpisać nowy, długoletni kontrakt.
Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, jak ważną rolę w Golden State Warriors odgrywa skrzydłowy. Draymond jest nie tylko liderem defensywy, ale także kluczową postacią w ataku. O ile nie zdobywa wielu punktów, to właśnie jego zasłony i podania otwierają pozycje rzutowe dla Stephena Curry’ego i Klaya Thompsona. Wielokrotnie oglądaliśmy już mecze Stepha, który pod nieobecność Draymona miał ogromne problemy ze zdobywaniem punktów.
- On wie, że miał świetny sezon, jeśli chodzi o boisko. Ale poza nim bywało różnie, naraził nas jako drużynę na ogromne niebezpieczeństwo. Więc jak do nas wróci, na pewno będzie musiał odbudować swoje zaufanie i szacunek - dodał szkoleniowiec.