Trener Golden State Warriors Steve Kerr twierdzi, że dzisiejsza NBA jest trudniejsza dla rozwoju zawodników i przyznaje, że mocno polega na młodszych asystentach, którzy potrafią lepiej docierać do debiutantów.
Kerr prowadzi Warriors od 2014 roku, zdobywając w tym czasie cztery mistrzostwa NBA. Jednak współczesna liga mocno się zmieniła. W podcaście „The Glue Guys” Kerr otwarcie mówił o wyzwaniach związanych z trenowaniem młodych koszykarzy. Wskazał na nacisk ligi na rozwój zawodników i na swój własny styl przywództwa, które utrudniają prowadzenie debiutantów.
– Bardzo polegam na moich młodszych trenerach. Liga jest dziś zupełnie inna, staliśmy się ligą rozwojową. Kiedyś terminarz był inny – trzy mecze w cztery dni, potem cztery dni wolnego i dwa świetne treningi – tłumaczył. – Teraz praktycznie grasz co drugi dzień przez cały sezon. Już nie trenujemy, a musimy rozwijać 19-letnich chłopaków bez realnego czasu na trening. Szczerze mówiąc, nie jestem w tym najlepszy – jestem starszym trenerem, więc polegam na młodszych – dodał.
Najlepiej widać to w przypadku Jonathana Kumingi. W poprzednim sezonie w 47 meczach notował średnio 15,3 punktu, 4,6 zbiórki i 2,2 asysty, trafiając 45,4% rzutów. Choć powinien naturalnie przejmować rolę w starzejącym się zespole, jego pozycja w rotacji jest niestabilna. Jego forma mocno przez to falowała – po świetnym początku sezonu statystyki spadły, co odzwierciedlało brak regularnej roli. Dla młodych talentów, takich jak Kuminga, brak treningów i cierpliwości może poważnie zahamować rozwój.