Kings zwariowali. Tego ruchu nikt się nie spodziewał…

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Chyba żaden klub w NBA nie spodziewał się, że Sacramento Kings są gotowi oddać swój największy talent - Tyrese Haliburtona. Wczoraj wieczorem koszykarz został wytransferowany do Indianapolis, a Kings po raz kolejny udowodnili, ze są najgorszą organizacją w lidze.

Adrian Wojnarowski nie ukrywał, że zdecydowana większość klubów, jak i samych zawodników jest zszokowana, że młody rzucający odszedł z Kings. W ramach wymiany Domantas Sabonis, Justin Holiday i Jeremy Lamb trafili do Sacramento, a Pacers oprócz Haliburtona wzmocnili Buddy Hield i Tristan Thompson.


Okazuje się, że zdziwieni tym transferem nie byli tylko dziennikarze, kibice i zawodnicy. Część pracowników pionu zarządczego klubu o wymianie dowiedziała się z internetu. Złośliwi zaczęli sugerować, że generalny menedżer także nie wiedział, że w wymianie bierze udział Tyrese Haliburton…


21-letni koszykarz to jeden z największych talentów w lidze. Mierzący 196 centymetrów rzucający notował w tym sezonie średnio 14,3 punktu, 7,4 asysty orz 3,9 zbiórki. Warto podkreślić jego fantastyczną skuteczność z obwodu - 41,3% przy pięciu próbach oddawanych na mecz. Właśnie dlatego wydawało się, że Tyrese jest koszykarzem na barkach którego można oprzeć dalsze losy organizacji. Na to jednak nie zdecydowali się Kings, którzy pozyskali… kolejnego podkoszowego do rotacji.


Sacramento Kings wygrali zaledwie dwa z ostatnich 10 meczów i zajmują obecnie 13. lokatę na Zachodzie. Z 20 zwycięstwami i 36 przegranymi mają dwie wygrane straty do 10. New Orleans Pelicans. Ta lokata gwarantuje walkę o fazę Play-Off, jednak niezbędne będzie wygranie dwóch meczów play-in. Zespół z Sacramento po raz ostatni był widziany w drugiej fazie sezonu w rozgrywkach 2005/2006.

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes