Kyrie Irving po długiej przerwie w końcu powrócił na parkiety NBA. Rozgrywający był drugim najlepszym strzelcem Brooklyn Nets, którzy mocno męczyli się z Indianą Pacers.
Pierwsza połowa była dla ekipy z Barclays Center niezwykle trudna. Głównie za sprawą Lance’a Stephensona, który w pierwszej kwarcie zdobył aż 20 punktów! Zespół kontynuował dobrą grę w kolejnych 12 minutach, dzięki czemu do szatni schodził prowadząc 73:60. Zarówno trzecia, jak i czwarta kwarta padła łupem zespołu Steve’a Nasha, który najlepiej zaprezentował się w ostatniej odsłonie, którą wygrał różnicą 15 „oczek”. Ostatecznie Nets triumfowali w tym spotkaniu 129:121.
Bardzo ważną rolę w rotacji miał Kyrie Irving, który po meczu nie krył zadowolenia z debiutu po 36 meczach. Rozgrywający nie występował dotychczas przez brak przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19. Zgodnie z przepisami w Nowym Jorku bez szczepienia nie można brać udział w imprezach masowych. Nets zdecydowali się odsunąć Irvinga od reszty składu do momentu, gdy ten zdecyduje się przyjąć szczepionkę. Tak się jednak nie stało, a koszykarz wrócił na parkiet ze względu na problemy kadrowe swojej ekipy.
- Miałem wiele debiutów, ale żaden nie był taki, jak ten. Ten znaczył dla mnie najwięcej. Pewnego dnia przyjmę szczepionkę, tak jak obiecywałem. Ale zajmiemy się tym w późniejszej części sezonu - powiedział Irving, który czeka na wegańska wersję szczepionki.
Najlepszym strzelcem Nets był Kevin Durant, który w nieco ponad 41 minut na parkiecie zanotował 39 punktów, 8 zbiórek oraz 7 asyst. Irving dorzucił od siebie 22 „oczka”, a James Harden 18.
Po stronie Pacers najlepszym zawodnikiem był Domantas Sabonis, który zanotował triple-double w postaci 32 punktów, 12 zbiórek oraz 10 asyst. Wspominany już wcześniej Lance Stephenson zakończył mecz z 30 punktami i 5 asystami.