Na domiar złego LeBron James doznał kontuzji kostki i nie wiadomo, czy będzie w stanie pomóc swojej drużynie w kolejnych spotkaniach. San Antonio Spurs wiszą im na plecach.
Przypuszczaliśmy, że mimo wszystko Los Angeles Lakers uda się uratować turniej play-in. Okazuje się, że zespół Franka Vogela coraz skuteczniej marnuje swoje okazje. Poprzedniej nocy Lakers mierzyli się na wyjeździe z New Orleans Pelicans, czyli rywalem, z którym mogą zagrać w turnieju. Porażka oznaczała, że spadną na 10. miejsce w tabeli ze stratą meczu do San Antonio Spurs, którzy w ostatnim czasie przypuścili pościg za turniejem i ewentualną walką w play-offach.
Do gry wrócił Brandon Ingram, który opuścił 10 poprzednich meczów swojego zespołu z powodu urazu ścięgna podkolanowego. Nie tylko zagrał dobre zawody, ale przyczynił się do wielkiego runu Pels, który pomógł drużynie wrócić do rywalizacji. W drugiej kwarcie Lakers wyszli na 23-punktowe prowadzenie. W tej samej części gry kontuzji doznał LeBron James, który skręcił kostkę na nodze Jaxsona Hayesa. Lider Lakers grał z bólem do końca spotkania i nie wiadomo, czy wystąpi w kolejnych meczach.
Zobacz także: Złota Malina dla LBJ-a
Pels wygrali trzecią kwartę 41:25. Na drugą połowę wyszli zdeterminowani i zdołali znacząco zmniejszyć stratę. Finałowe 12 minut Lakers otwierali z przewagą zaledwie 4 punktów, ale inicjatywa wyraźnie należała do gospodarzy. Szybko do rywala dobili i na około 3 minuty przed końcem punkty Ingrama dały Pels prowadzenie 111:105, którego już podopieczni Willy’ego Greena nie oddali. Dzięki temu przesunęli się na 9. miejsce w tabeli i postawili LAL w bardzo niekomfortowej sytuacji.
James robił co mógł, choć widać było, że przeszkadza mu ból w kostce. Zagrał 42 minuty i zanotował 39 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst. Jedyne realne wsparcie jakie dostał to z ławki rezerwowych od Malika Monka, który dołożył 23 oczka i 6 asyst. Ingram w powrocie był najlepszym strzelcem swojej drużyny notując 26 punktów, 7 zbiórek oraz 5 asyst. Z double-double 19 oczek i 12 zbiórek mecz skończył Jonas Valanciunas. 21 oczek z ławki Treya Murphy’ego III.