Powrót LeBrona Jamesa nie wystarczył, by Los Angeles Lakers ponownie wkroczyli na ścieżkę zwycięstw. Lider „Jeziorowców” wie, że sytuacja nie wygląda najlepiej, ale nie uważa, żeby było trzeba panikować.
Lakers mieli w tym sezonie walczyć o pierścień. Z takim zamiarem do LA trafił Carmelo Anthony. Obecnie jednak Lakers z 8 zwycięstwami i 9 przegranymi są na odległym, ósmym miejscu w konferencji Zachodniej. W ostatnich 10 meczach przegrali 6.
- Oczywiście, że musimy grać lepiej. Bez względu na to, kto wybiega na parkiet. Mamy nasz system i musimy go trochę poprawić, abyśmy wygrywali mecze niezależnie od kontuzji. Bez względu na to, kto przebywa na parkiecie, możemy grać na naprawdę wysokim poziomie - mówił LeBron.l
Obecnie przed Los Angeles Lakers teoretycznie łatwiejsze starcia. Zespół zmierzy się kolejno z Detroit Pistons, New York Knicks, Indianą Pacers, Sacramento Kings i ponownie z Pistons. Zobaczymy czy uda im się zażegnać kryzysy, jakie występują w trzecich kwartach. Od początku sezonu Lakers są w nich -92.
- To wcale nie jest jeszcze zła sytuacja. Nie ma sensu panikować. Ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że aby wygrać, trzeba dać od siebie więcej - dodał James.
W obecnych rozgrywkach James rozegrał 7 meczów i notował w nich średnio 24,6 punktu, 6,3 asysty oraz 5,6 zbiórki. Trafiał dobre 48,6% z gry oraz 35,7% z obwodu.